W ciągu ostatnich tygodni w Rosji i na Ukrainie odnotowano kilkadziesiąt przypadków zachorowań na tę niebezpieczną chorobę. Zdaniem ekspertów epidemia tyfusu jest dowodem katastrofalnego stanu służby zdrowia.
Dwa przypadki tyfusu zarejestrowano na przedmieściach Moskwy. W graniczącym z rosyjską stolicą miasteczku, dwie osoby zaraziły się, bo zjadły owoce kupione na miejscowym rynku. Również bazar stał się ogniskiem epidemii w Odessie na południu Ukrainy. W ciągu 3 tygodni zachorowało tam 13 osób.
Jeszcze jeden przypadek w Rosji zarejestrowano na Sachalinie, na dalekim wschodzie. Mężczyzna, który trafił do szpitala przyjechał na wyspę z Tadżykistanu, gdzie tyfus jest częstą chorobą. Tak samo w Kirgistanie. Na południu tego kraju, przy granicy, właśnie z Tadżykistanem, w ostatnich tygodniach zachorowało prawie 100 osób.
Dodajmy, że tyfus to choroba brudnych rąk. Rozprzestrzenia się tam, gdzie ludzie piją źle oczyszczoną wodę, żyją bez kanalizacji, a służba zdrowia coraz bardziej podupada.