Upał i brak deszczu to niebezpieczna kombinacja nie tylko dla ludzi. Duże zmartwienie mają leśnicy na Warmii i Mazurach, ponieważ dziś wilgotność ściółki może tam spaść poniżej 10 procent.
Szansę na ugaszenie pożaru tak suchego lasu są minimalne. Leśnicy jeszcze nie zdecydowali się na wprowadzenie zakazu do lasów, ale jeśli nic się nie zmieni, jutro taki zakaz zostanie wprowadzony. Sytuację w podolsztyńskich lasach obserwuje nasz reporter, Daniel Wołodźko:
W ciągu ostatniego długiego weekendu lasy paliły się ponad 30 razy. To, czy powstanie pożar, zależy często od nas samych. Leśnicy liczą na to, że w czasie upałów ludzie będą zachowywać się w lasach rozsądnie. Zdarzają się jednak osoby złośliwe, bądź chore, które bawi podpalanie lasów.
Ale nie zawsze za pożary odpowiadają ludzie. Wczoraj prawdopodobnie niesprawne hamulce pociągu były przyczyną pożaru lasu koło Koniecpola na Śląsku. 13 lat temu z tego samego powodu wybuchł największy pożar w Europie. Niedaleko Raciborza spaliło się wtedy ponad 9 tys. ha lasu.
Sprawę każdego pożaru lasu bada prokurator. Jeżeli są dowody, leśnictwa wytaczają oskarżonym - np. kolejom - proces cywilny. Z reguły tego typu rozprawy kończą się zapłaceniem odszkodowania - 15 tys. zł za 1 hektar spalonego lasu.
W przypadku piromaniaków sprawa się komplikuje, ponieważ dzięki zaświadczeniom o kłopotach ze zdrowiem psychicznym, bardzo często unikają oni kary. Sądowym procedurom związanym z pożarami w lasach przyglądał się reporter RMF z Katowic, Marcin Buczek: