Polski satelita PW-Sat2 rozpocznie procedurę prowadzącą do zejścia z orbity Ziemi i spłonięcia w gęstych warstwach atmosfery wcześniej, niż pierwotnie planowano. Jak informuje na swej stronie internetowej kierownictwo misji, próbnik - zbudowany przez Studenckie Koło Astronautyczne Politechniki Warszawskiej - wykonał pomyślnie większość swoich zadań i może przystąpić do realizacji ostatniego i najważniejszego z nich testu tak zwanego żagla deorbitacyjnego. Pierwotnie planowano jego rozłożenie w połowie stycznia, procedurę przesunięto jednak na sobotę. Wszystko po to, by zmniejszyć ryzyko uszkodzenia PW-Sat2 przez kosmiczne śmieci.

PW-Sat2 został wyniesiony na orbitę 3 grudnia 2018 roku na pokładzie rakiety Falcon 9. Plan misji zakładał, że system przyspieszający sprowadzenie satelity z orbity, ów deorbitacyjny żagiel zostanie rozłożony nie później niż w 40 dniu misji. Kilka czynników wpłynęło jednak na to, że zdecydowano się manewr przyspieszyć. Pierwsza próba nadania sygnału rozłożenia żagla ma nastąpić w sobotę. Jak pisze na stronie projektu jego wicekoordynator, Dominik Roszkowski, główny powód to chęć zmniejszenia ryzyka utraty misji. Przez cztery tygodnie pracy udało się zrealizować wszystkie zaplanowane na ten etap zadania, dalsze pozostawanie na orbicie zwiększa niebezpieczeństwo zderzenia z kosmicznymi śmieciami. Tymczasem test deorbitacyjnego żagla jest kluczowym elementem misji.

Amerykańskie biuro zajmujące się śledzeniem kosmicznych śmieci kilka dni temu poinformowało o zagrażającym PW-Sat2 kosmicznym obiekcie SCC #39841, który z prędkością 3,6 km/s miał minąć polskiego satelitę w odległości zaledwie 147 metrów. Wczoraj rano ów obiekt faktycznie przeleciał, przy czym odległość była blisko dwukrotnie mniejsza i wynosiła 79 metrów. To kolejne potwierdzenie, że problem śmieci kosmicznych na orbicie Ziemi jest coraz bardziej poważny. Żagiel deorbitacyjny to projekt, który ma pomóc ten problem zmniejszyć.

Otwarcie żagla nastąpi na sygnał z Ziemi, manewr będzie monitorowany przez czujniki i rejestrowany z pomocą kamer pokładowych. Cała struktura zamknięta jest w pojemniku o średnicy 8 centymetrów, po którego otwarciu ma się wysunąć i z pomocą rozkręcających się sprężyn rozłożyć do rozmiarów 2 na 2 metry. Studenci PW spodziewają się, że podczas rozkładania żagla satelita może wpaść w niekontrolowane obroty, co może utrudnić przesyłanie wyników obserwacji i samych zdjęć na Ziemię. Żagiel ma zwiększyć opór aerodynamiczny w skrajnie rozrzedzonych górnych warstwach atmosfery, zmniejszyć prędkość sondy i sprawić, że spadnie z orbity szybciej. Przewiduje się, że po otwarciu żagla PW-Sat2 spędzi w Kosmosie jeszcze kilka miesięcy - do roku. Bez niego krążyłby co najmniej 20 lat. Jeśli test się powiedzie, taka technologia może pomóc w przyszłości szybciej usuwać z orbity satelity, które zakończyły już swoje misje.

oprac.