Jeśli wydaje nam się, że tworzenie coraz mniejszych mikroprocesorów, to jakieś wyjątkowe osiągnięcie naszej cywilizacji, powinniśmy to raz jeszcze przemyśleć. Naukowcy z Emory University w Atlancie przekonują, że miniaturyzacja zawsze była naszą mocną stroną i przyczyniała się do rozwoju ludzkości. W artykule na łamach czasopisma "Evolutionary Anthropology" zwracają uwagę między innymi na drobne, łupane kawałki kamieni dające naszym dalekim przodkom możliwość lepszego wykorzystania pożywienia, skuteczniejszego polowania, czy walki na odległość. Ich zdaniem, to dzięki miniaturyzacji ludzie stali się bardziej mobilni.
Antropolodzy od dawna przekonywali, że tym co odróżniało naszych przodków od innych naczelnych było posługiwanie się narzędziami. Najnowsza praca sugeruje, że najważniejsze znaczenie miało nie samo wytwarzanie narzędzi, ale ich miniaturyzacja. Tak, jak zmniejszenie rozmiarów tranzystorów i układów scalonych doprowadziło w ubiegłym stuleciu do rozkwitu telekomunikacji i wymusiło dążenie do dalszego postępu, tak nasi przodkowie z epoki kamienia łupanego zdawali sobie sprawę z korzyści, które dawała im miniaturyzacja narzędzi i chcieli posunąć się w tym dalej. To wiązało się z zasadniczymi zmianami trybu życia naszego gatunku, wykorzystaniem drobnych, precyzyjnych narzędzi do cięcia mięsa, czy tworzeniem grotów strzał, dających 100 tysięcy lat temu broń rażącą z dużą prędkością.
Dążenie do miniaturyzacji towarzyszyło naszym przodkom od zawsze - przekonuje pierwszy autor pracy, Justin Pargeter, antropolog z Emory University. Kiedy małpy używały narzędzi, były one raczej dość duże i sprawiały, że zwierzęta pozostawały na terenach leśnych, skąd pochodziły. Przedstawiciele człowiekowatych zmniejszali narzędzia, mogli zabierać je ze sobą, gdy się przemieszczali. Z ich pomocą przystosowywali do swych zmieniających się potrzeb także inne środowiska - dodaje współautor, prof. John Shea ze Stony Brook University. Ich zdaniem, tę skłonność do miniaturyzacji widać u naszych przodków od co najmniej 2,6 miliona lat.
Praca opisuje, kiedy drobniejsze, rozłupane, kamienne ostrza o rozmiarach rzędu paru centymetrów, stosowane do dziurawienia, przecinania i zdzierania, pojawiały się na stanowiskach archeologicznych różnych kontynentów. Znajduje się ich na tyle dużo, że wydaje się, jakby stosowano je na podobnej zasadzie, jak przykład współczesne, wymienialne ostrza do golenia, łatwe do wytworzenia były po zużyciu wyrzucane.
Autorzy pracy identyfikują trzy kluczowe momenty w historii, kiedy miniaturyzacja narzędzi istotnie przyczyniła się do przyspieszenia ewolucji człowieka. Pierwszy nastąpił około 2 milionów lat temu, kiedy kamienne ostrza zaczęły zastępować naszym przodkom przy niektórych czynnościach, choćby przygotowaniu żywności, paznokcie i zęby. Kolejny etap przypadał mniej więcej 100 tysięcy lat temu, kiedy drobne, ostre groty strzał dały ludziom skuteczniejszą broń do polowań i walki. Trzeci etap, około 17 tysięcy lat temu, przypadał na koniec ostatniej epoki lodowcowej i wymagał przystosowania się do nowych warunków klimatycznych i rosnącej gęstości zaludnienia.
Justin Pargeter wpadł na pomysł takiej interpretacji znalezisk archeologicznych po odkryciu, którego dokonał... w muzeum. Dokładnie chodziło o magazyn "Iziko Museum" w Kapsztadzie w Republice Południowej Afryki. Przechowywano tam zbiory ze stanowiska Boomplaas. Wśród odłamków kamieni, które uważano po prostu za pozostałości z produkcji narzędzi, Pargeter znalazł miniaturowy kryształ, który przy bliższej analizie okazał się nie odpadem, ale produktem finalnym. Ktoś włożył w przygotowanie tego ostrza wiele pracy.
Znalezisko pochodziło sprzed mniej więcej 17 tysięcy lat, kiedy topniejące lodowce doprowadziły do znacznego podniesienia się wód oceanów i cofania linii brzegowej. Nasi przodkowie musieli się wycofywać na wyższe tereny, skuteczniej polować i oszczędniej gospodarować kamieniami, które nie były tak łatwo dostępne, jak wcześniej. Wszystko to, w połączeniu z rosnącą gęstością zaludnienia sprawiało, że polowania musiały być bardziej skuteczne. Małe ostrza strzał, prawdopodobnie zaprawiane trucizną, stały się bardzo praktycznym narzędziem.
Nagle uświadomiłem sobie, że my archeolodzy mogliśmy zupełnie pomijać do tej pory istotny etap naszej historii. W dążeniu do wielkich odkryć przegapiliśmy drobne, ale istotne szczegóły - przyznaje Pargeter. Cała technologia wytwarzania narzędzi mogła nam umknąć, zamknięta w workach z czymś, co uważaliśmy za odpady - mówi. Jego zdaniem, owa miniaturyzacja przyczyniła się do mobilności ówczesnych ludzi. Kiedy Homo sapiens opuszczał Afrykę zamiast masywnych kamiennych toporów niósł lekkie strzały i łuki - przekonuje.