Małopolski NFZ odwołał wszystkie kontrole, by zająć się działalnością zakopiańskiego pogotowia. Stało się tak po wypadku w centrum miasta, do którego karetka jechała kilkadziesiąt minut. Dziś pogrzeb 25-letniego kierowcy.
Świadkowie wypadku twierdzą, że na karetkę musieli czekać 40 minut. Według dyrektora medycznego zakopiańskiego szpitala, ambulans jechał 26 minut, co i tak – jak sam przyznaje – było o wiele za długo. Szpitalna komisja, która zbadała ten przypadek nie doszukała się żadnych uchybień. Przyczyna jest dramatycznie prosta.
Wszystkie trzy karetki, które posiadamy, które zostały zakontraktowane przez NFZ były zajęte - mówi RMF Sylweriusz Kosiński. W lecie w Zakopanem wypoczywa kilkaset tysięcy ludzi, ale zdaniem małopolskiego NFZ, nie potrzeba tam dodatkowych karetek. Rzeczniczka funduszu twierdzi, że „system ratownictwa jest skoordynowany i ekonomicznie uzasadniony”. I taka karetka może dojechać do Zakopanego z Nowego Targu i taka karetka powinna w tym przypadku przyjechać - uważa rzeczniczka.
Każdy, kto jechał w sezonie Zakopianką wie, że tych 24 kilometrów nie da się pokonać w kilka minut. Nie o liczby jednak chodzi, a o życie ludzkie. Może ktoś się zastanowi, czy w Zakopanem w sezonie rzeczywiście nie powinno być więcej karetek.