Woody Allen wyraża smutek z powodu seksskandalu, jaki wybuchł w Hollywood. Chodzi o sprawę słynnego producenta Harveya Weinsteina, który miał molestować wiele aktorek. Reżyser wyraził obawę, że teraz w Hollywood rozpocznie się "polowanie na czarownice", a na cenzurowanym będzie "każdy facet, który mrugnie do kobiety".

Woody Allen powiedział, że seksskandal w Hollywood to sprawa "smutna dla wszystkich uwikłanych", także dla Weinsteina, który - jak podkreślił reżyser - "ma spaprane życie". 

To tragiczne dla wszystkich uwikłanych w tę aferę, smutne też dla Harveya, który ma spaprane życie. Smutne dla tych wszystkich kobiet, które musiały przez to przejść - podkreślał Allen. Wyraził nadzieję, że śledztwo przyniesie ulgę ofiarom producenta, ale też obawę, że w Hollywood rozpocznie się "polowanie na czarownice". Nikt nie chce sytuacji, w której każdy mężczyzna, który mruga do kobiety w biurze, będzie musiał od razu szukać prawnika, by go bronił przed oskarżeniami o molestowanie. To także nie jest w porządku - powiedział filmowiec, który wielokrotnie miał okazję pracować z Weinsteinem. 

Przypomnijmy, że Woody Allen sam był oskarżany o molestowanie seksualne. W 2014 roku, jego wówczas 28-letnia adoptowana córka - Dylan Farrow, wysłała list otwarty do dziennika "New York Times", w którym napisała, że reżyser molestował ją, gdy miała siedem lat. Miało dojść do tego w 1992 roku w "ciemnym pokoju w domu rodziców" (W. Allena i jego ówczesnej żony Mii Farrow - przyp. red.). Nigdy nie zapomnę, że mój ojciec robił rzeczy, których nie chciałam - napisała Dylan Farrow. 

Mia Farrow i Allen rozstali się w 1992 roku po trwającym 12 lat związku. W procesie sądowym o prawa do opieki na dziećmi aktorka oskarżyła reżysera, że molestował seksualnie Dylan. Woody Allen przegrał wówczas prawną batalię o opiekę na dziećmi, ale sąd uznał, że nie ma wystarczających dowodów na to, że reżyser molestował swoją adoptowaną córkę.

(m)

Daily Mail/RMF FM