"To jest życie takich jak ja. Naprawdę wielu bezimiennych, mocno skrzywdzonych przez system, który krzywdzi i przede wszystkim chroni sam siebie" - mówi w rozmowie z RMF FM Paweł Rey. To przedsiębiorca z Krakowa, którego historia była inspiracją do powstania scenariusza filmu "Układ zamknięty" w reżyserii Ryszarda Bugajskiego.
Robert Kalinowski: Film "Układ zamknięty" jest w kinach i budzi duże zainteresowanie. Na seansie, który ja oglądałem, była pełna sala. Jak to jest zobaczyć swoje życie na ekranie?
Paweł Rey: To nie do końca jest tak, że to jest moje życie. To jest życie takich jak ja. Naprawdę wielu bezimiennych, mocno skrzywdzonych przez system, który krzywdzi i przede wszystkim chroni sam siebie. Jeden z tych trzech głównych bohaterów został po prostu tak sponiewierany, że poszedł na tzw. dobrowolne poddanie się karze, złożył zeznania przeciwko sobie. Podpisywanie takich zeznań przez osoby będące w tak trudnych sytuacjach krytycznych jest po prostu efektem wymuszania zeznań. To jest w ogóle niedopuszczalne, moim zdaniem, w obecnym świecie.
To film, a co rzeczywiście przydarzyło się Pawłowi Reyowi? Gdyby Pan miał krótko opowiedzieć...
Żeby docenić wartość np. straty, którą poniosłem, trzeba by najpierw wiedzieć, ile włożyłem w to pracy i wysiłku, i jak długo to trwało, żeby odnieść ten sukces czy uzyskać ten etap. Więc po tak wielkiej pracy następuje zatrzymanie, aresztowanie i taranem rozbicie całego tego misternego, zbudowanego projektu, który właśnie był ukończony. Mógł trwać do dzisiaj i wręcz powielać się jeden koło drugiego. Dzisiaj, na miejscu gdzie KRAKMEAT stoi jako ruina, mogły stać jeszcze trzy albo cztery inne fabryki i świetnie mogłyby funkcjonować. Oskarżenia były zresztą sztampowe: działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, działanie na szkodę spółki. Własnej. To są po prostu ciężkie bzdury.
Tej rozmowy będą słuchać, albo przeczytają ją ludzie, którzy są przedsiębiorcami. Być może młodymi przedsiębiorcami, w tej chwili w Polsce. Czy to co Panu się przydarzyło oznacza, że wymiar sprawiedliwości w naszym kraju nie zapewnia ochrony takim ludziom jak Pan?
Ja cały czas muszę udowadniać, że jestem niewinny, a nie odwrotnie. Mnie winy nikt nie udowodnił i wręcz po siedmiu latach trwania postępowania prokuratorskiego to postępowanie zostało umorzone. To śledztwo, moim zdaniem, w ogóle nie było prowadzone, leżało i czekało po prostu na cud. Uzasadnienie umorzenia zostało spisane na 96 stronach, gdzie w konkluzji prokuratura stwierdza, że w 2003 roku prokuratura nie dysponowała żadnymi dowodami na popełnienie przestępstw, że zarzucane czyny nie są przestępstwem, a dodatkowo te czyny w ogóle nie zachodziły. Jeżeli młodzi przedsiębiorcy będą mieli świadomość, tak jak wszyscy inni, że w takich instytucjach jak prokuratura czy sądy pracują takie osoby jak Andrzej Kwaśniewski, którzy dokonują tego typu czynów ciągle bezkarnie, to bezpieczeństwa nikt nie może sobie zapewnić. W każdej chwili każdy może być przez takiego tzw. Andrzeja Kwaśniewskiego potraktowany, tak jak ja zostałem potraktowany. Ja powtarzam w kółko, że dopóki urzędnicy państwowi tak ważnych resortów jak sprawiedliwość będą pozostawali bezkarni, zawsze będą mogli się zasłonić frazesem, sloganem typu, że prokuratura ma prawo do indywidualnej oceny materiału dowodowego i za tym może kryć się każde łajdactwo i nic się nikomu nie dzieje i każdy kiwa głową, mówi OK, dobrze, on jest niezawisły, proszę bardzo, to nic się nie zmieni, będzie dalej bardzo niebezpiecznie w tym kraju.
Czy pan nie ma sobie nic do zarzucenia?
Może tylko to, że rzeczywiście nie odkładałem pieniędzy na boku lub nie tworzyłem jakiegoś alternatywnego spadochronu ratunkowego. Gdybym zakładał, że taka sytuacja może nastąpić, to cóż, pewnie bym miał jakąś firmę gdzieś za granicą albo jakieś dobre konto zagraniczne i tak naprawdę specjalnie by mnie to nie dotknęło.
Dlaczego prawie ćwierć wieku po transformacji systemowej ciągle przedsiębiorca w Polsce jest przez wielu utożsamiany ze złodziejem?
Ktoś mnie kiedyś pytał w takiej publicznej dyskusji, głos z sali: "Proszę Pana, ale dlaczego oni to panu zrobili?". Rzuciłem, no cóż, oni to zrobili, bo mogli to zrobić. Wadą systemu jest to, że się nie potrafi oczyścić i taki tzw. "prokurator Kwaśniewski", który siedzi w tej chwili na ciepłej posadzie w prokuraturze apelacyjnej po prostu obniża jakość wymiaru sprawiedliwości i rangę tego zawodu, jak i rangę właściwie naszej demokracji. To by nie miało miejsca gdyby został po prostu pokazowo wylany z roboty i to jeszcze z wilczym biletem do wykonywania zawodu prawniczego plus konsekwencje tak naprawdę karne tego co zrobił.
Już po premierze pojawiły się różne opinie na temat tego, co w tym filmie zostało zaprezentowane i przeczytałem też m.in. takie zdanie, że tak naprawdę to jest to publicystyczna chała, i że to nie jest istota Polski, tylko jej mały okruch. Pana przypadek, pana Jeziornego, pana Kluski to wypadki przy pracy.
Żaden film nie pokazuje całej Polski. My stworzyliśmy stowarzyszenie o nazwie "Niepokonani 2012" i bardzo mocno zajmujemy się tym, żeby doprowadzić jednak do zmian. Zarówno ustawowych, jak i mentalnościowych. Świadczymy też pomoc prawną. Czasem dobrą rozmową wystarczy kogoś wesprzeć. To jest troszkę wstydliwe dla tego państwa, tego systemu, który w ogóle nie zakłada pomocy takim osobom jak ja. Każdy jest tylko zainteresowany, żebym przyszedł na termin do sądu, albo do prokuratury, albo składał PIT-y. Po umorzeniu śledztwa przeciwko mnie złożyłem wniosek o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Proces trwał dwa lata, jakiś mniej więcej miesiąc temu sąd wesoło mi zakomunikował, że mój wniosek został odrzucony. No super, ja tylko dodam, że w tym samym sądzie, w tym samym wydziale tego sądu pracuje żona prokuratora, który dopuścił się tych nieprawidłowości, które doprowadziły do tych nieszczęść. System się nie oczyszcza sam, system trzeba oczyścić.
Jak ten system ma się oczyścić? Czy "Niepokonani" mają aspirację polityczne? Trzeba przecież mieć możliwości, żeby to prawo zmienić.
Nie, trzymamy się od polityki jak najdalej, ponieważ polityka tutaj, czy powiedzmy barwy polityczne nie mają większego znaczenia. To, co mnie spotkało zaczęło się za czasów rządów SLD, premierem był wówczas Leszek Miller, potem następował szereg zmian. Jest dzisiaj całkiem inna ekipa, a sytuacja nadal jest taka, jaka była wtedy.
Nie chciał pan wyjechać z tego kraju? Zabrać rodzinę, rzucić to?
Nie, wręcz przeciwnie. Sprowadzałem inwestycje do Polski i chciałem rozwijać ten kraj tak, jak walczyłem zresztą o tę wolną Polskę jeszcze w czasach przed rokiem 90. Jestem rozczarowany. I to nie ma zabarwienia politycznego, to raczej jest uwaga do tego systemu, który jest sędzią we własnej sprawie. To jest tak jak z brakiem konkurencji na rynku. Po prostu wszystko jest coraz bardziej dziadowskie, tak jak w wymiarze sprawiedliwości.
Ma pan sześcioro dzieci. Co one sobie myślą? Zostaną tutaj, wyjadą czy będą walczyć tak jak pan?
Ja dawniej dzieciom nie rekomendowałbym wyjazdu. Zachęcałbym do pozostania w kraju. Natomiast teraz w żadnym wypadku, po prostu niech robią co chcą. Będę się nawet dziwił jak zostaną w kraju. Jedno jest już za granicą i tam próbuje budować sobie życie w dalekiej Azji, drugie też ma już prawie bilet i wyjeżdża. Co będzie z resztą - zobaczymy. Na pewno nie będę przekonywał, żeby zostały.