„Przecudowny kumpel, fenomenalny aktor i dobry, mądry człowiek” – tak zmarłego Krzysztofa Kowalewskiego, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów, wspominał w czasie uroczystości pogrzebowych Wiktor Zborowski. Pisarka Magda Dudzińska podkreślała, że Kowalewski „umiał słuchać” i „był jednym z najautentyczniejszych ludzi, jakich w życiu znała”. Ks. Krzysztof Niedałtowski zaznaczył zaś: „Krzysztof Kowalewski nie był zdeklarowany ideowo, on był po prostu człowiekiem dobrego serca”.

Krzysztof Kowalewski, jeden z najwybitniejszych i najpopularniejszych polskich aktorów, zmarł 6 lutego w wieku 83 lat.

Jego uroczyste pożegnanie odbyło się dzisiaj w Kościele Środowisk Twórczych przy pl. Teatralnym w Warszawie.

Artystę żegnała rodzina, m.in. żona, aktorka Agnieszka Suchora i córka Gabriela, a także przyjaciele, aktorzy i współpracownicy: m.in. Andrzej Zieliński, Marian Opania, Olga Lipińska, Maja Komorowska, Anna Seniuk, Borys Szyc, Piotr Gąsowski czy Marcin Troński.

Ks. Krzysztof Niedałtowski: Krzysztof Kowalewski był człowiekiem dobrego serca

Duszpasterz środowisk twórczych archidiecezji gdańskiej ks. Krzysztof Niedałtowski, który prowadził uroczystości, zwrócił uwagę, że "Krzysztof Kowalewski nie był zdeklarowany ideowo, on był po prostu człowiekiem dobrego serca".

Podkreślał, że zapamiętał aktora jako "człowieka wielkiego uśmiechu, pogody ducha, łagodności".

"Ilekroć mieliśmy okazję rozmawiać, ilekroć Agnieszka, Gabrysia i Krzysztof przyjeżdżali nad morze, gadaliśmy do upadłego i zawsze było to pełne życzliwości, uśmiechu i takiego właśnie dystansu do samego siebie" - wspominał.

"Niech to będzie testamentem, który bierzemy z dzisiejszego pożegnania od Krzysztofa - dobrego człowieka, wspaniałego aktora, męża, ojca i przyjaciela. Tak go zapamiętajmy i tak go przenieśmy i ocalmy od zapomnienia" - zaapelował.

"Nie zmieniał poglądów ani sposobu bycia i umiał słuchać"

Adwokat Krzysztof Stępiński, przyjaciel Kowalewskiego, mówił, że aktor obdarzony był nieprawdopodobną delikatnością.

"W życiu nie spotkałem człowieka równie delikatnego, rozumiejącego, ciepłego, otwartego" - zaznaczył.

Pisarka Magda Dudzińska, która znała Krzysztofa Kowalewskiego około 50 lat, podkreślała, że "był człowiekiem życzliwym i szlachetnym, jeżeli wyrażał krytyczne opinie, to w delikatny sposób". Wspominała, że Kowalewski "nie zmieniał poglądów ani sposobu bycia i umiał słuchać".

"Był jednym z najautentyczniejszych ludzi, jakich w życiu znałam. Miał tony wiernych fanów, którzy cytowali teksty jego filmowych ról, i młodych wielbicieli oglądających go na okrągło w komórkach" - mówiła.

Wiktor Zborowski: Pozostaniesz z nami jako przecudowny kumpel, fenomenalny aktor i dobry, mądry człowiek

Wiktor Zborowski wspominał m.in. pierwsze spotkanie z Krzysztofem Kowalewskim, do którego doszło w 1969 roku w warszawskiej PWST podczas zajęć szermierki:

Cytat

Zajęcia prowadził pan prof. Sławomir Lindner, a jego asystentem był Krzysztof Kowalewski. Po zajęciach poprosił nas, abyśmy chwilkę zostali. Krzysiek do każdego podszedł, wyciągnął grabulę ze słowami: "Krzysiek jestem". Nawet nie wyobrażacie sobie, jak pękaliśmy z dumy, że ten oto nasz wykładowca przechodzi z nami, pierwszoroczniakami, na "ty" (...). Krzysiek był po imieniu ze wszystkimi studentami w Szkole Teatralnej, bo miał taki obyczaj. Tym pięknym obyczajem osiągnął nie tylko naszą miłość, ale także to, że wszystkie egzaminy z tejże szermierki to były maleńkie arcydzieła naszej sprawności, bo nie chcieliśmy w żadnym stopniu zawieść.
Wiktor Zborowski

Aktor zdradził także, że usłyszał kiedyś od Krzysztofa Kowalewskiego, że szkoła nie nauczy nikogo zawodu, ale jeśli potraktuje się ją poważnie, to przygotuje studentów do tego zawodu uprawiania - a uczyć się go będą całe życie.

"To były dla mnie bardzo ważne słowa, a szczególnie istotne, że powiedział to nie ten wielki Krzysztof Kowalewski, tylko trochę starszy od nas kolega z 10-letnim stażem, ale wtedy jego kariera dopiero raczkowała" - zaznaczył.

Zborowski podkreślił, że Krzysztof Kowalewski był "wybitnym aktorem obdarzonym niesłychaną siłą intensywności przekazu, niesłychaną wszechstronnością, niezwykłym zupełnie talentem", a "przy tej swojej wielkości, wybitności był niesłychanie koleżeński" i "miał ogromny autorytet".

"Zostaniesz na zawsze w naszych sercach, pamięci, w uśmiechu, jaki będzie się zawsze pojawiał na wspomnienie Ciebie. Pozostaniesz jako przecudowny kumpel, fenomenalny aktor i dobry, mądry człowiek" - podsumował.

Marta Lipińska: "Krzysieńku kochany, nie umiem Cię pożegnać. Mówię: do zobaczenia"

Kowalewskiego żegnała również Marta Lipińska:

Cytat

Krzysieńku, tak zawsze zwracałam się do Ciebie. Przez ponad 40 lat spotykaliśmy się przy pracy na wszystkich możliwych polach naszego zawodu, przede wszystkim w teatrze, w radio, w filmie, w telewizji i przy nagraniach. Oczywiście teatr był najważniejszy. Ten nasz nie za duży Teatr Współczesny na Mokotowskiej 13 był kuźnią Twoich wspaniałych ról. Właściwie nie ról, a kreacji, ponieważ w tym teatrze miałeś możliwość przebywania w najlepszym towarzystwie, najwspanialszych autorów. Począwszy od Szekspira, a skończywszy na naszym uwielbianym przez nas Mrożku.
Marta Lipińska

Podkreśliła, że praca z Kowalewskim była "czymś wyjątkowym, czymś niepowtarzalnym".

"Twoja lojalność w stosunku do autora, w stosunku do kolegów, budowanie przedstawienia na najbardziej uczciwym poziomie po prostu jest czymś wyjątkowym" - oceniła aktorka.

Wzruszona dodała, że powinna się pożegnać, ale "nie potrafi":

Cytat

Paradoksalnie ta pandemia cholerna przychodzi mi z pomocą, ponieważ nie chodzimy do teatru, teatr jest zamknięty, a tam bym chciała go spotykać i spotykałabym go co chwilę. Widziałabym go, jak idzie przez parking, zawsze lekko spóźniony, ale pewnym krokiem, z rozbrajającym uśmiechem na twarzy, z błyskiem w cudownych niebieskich oczach - które masz po nim Gabrysiu - i mówi: "Sorry, korki". Nie mogę się z Tobą pożegnać, jeszcze długo mi będziesz towarzyszył właściwie codziennie w tym wszystkim, co nas łączyło.
Marta Lipińska

Lipińska oceniła również, że jej przyjaźń z Kowalewskim "to była niebanalna przyjaźń".

"To była przyjaźń, która nie potrzebowała naszych kontaktów co chwilę (...). Nic takiego nie było między nami, ale jak już był telefon, to był na pewno niekonwencjonalny i niezdawkowy - nie takie zwykłe ‘co słychać’ albo ‘jak się czujesz’" - wspominała.

Dodała, że łączyły ich poglądy.

"Nasze poglądy na otaczający nas świat, na naszą Polskę kochaną, gdzie wkurzały nas podobne rzeczy. On wtedy potrafił puścić soczystą wiązankę, ja troszkę się podciągnęłam ostatnio, ale nie jestem w stanie mu sprostać. W każdym razie wolę to niż rzucać kapciem w telewizor. Tak tego robić, jak Krzyś, nikt nie potrafi i nie będzie potrafił" - mówiła.

Na koniec zaznaczyła: "Krzysieńku kochany, nie umiem Cię pożegnać. Mówię ‘do zobaczenia".

Po pożegnaniu w Kościele Środowisk Twórczych ciało Krzysztofa Kowalewskiego zostało złożone w jego rodzinnym grobie na Starych Powązkach.