Olga Tokarczuk i tłumaczka Maryla Laurent zostały uhonorowane Laure-Bataillon, najważniejszą nagrodą literacką we Francji za przekład literacki - poinformował Instytut Książki. Wyróżnienie przyznano za powieść "Księgi Jakubowe", wydaną w 2014 roku w Polsce, a w 2018 we Francji.
Laureatką tegorocznej Nagrody Laure-Bataillon dla najlepszej książki obcojęzycznej przełożonej na francuski w ubiegłym roku została Maryla Laurent za przekład "Ksiąg Jakubowych" Olgi Tokarczuk. Nagroda - przyznawana wspólnie autorowi książki i jej tłumaczowi - uznawana jest za najważniejsze wyróżnienie za przekład we Francji.
To kolejne międzynarodowe wyróżnienie dla Tokarczuk po Bookerze 2018 za "Biegunów" i nominacji do Bookera 2019 dla powieści "Prowadź swój pług przez kości umarłych".
"Księgi Jakubowe" znalazły się też wśród książek nominowanych do Prix Femina - francuskiej nagrody literackiej - w kategorii "literatura zagraniczna". Nazwiska laureatów poznamy w listopadzie.
Jakub Frank, bohater "Ksiąg Jakubowych" to natchniony żydowski mistyk, który czcił Matkę Boską, zręczny hochsztapler, ale i utalentowany polityk, człowiek, który doprowadził dużą grupę polskich Żydów do przyjęcia chrztu w 1759 roku.
Trudno go ocenić jednoznacznie, to postać ambiwalentna, kontrowersyjna. Zapamiętano go w bardzo różny sposób: zwolennicy, jako pięknego, wysokiego, charyzmatycznego mężczyznę, przeciwnicy - jako obrzydliwego garbusa, który nie potrafi sklecić zdania. Tak naprawdę to sama nie wiem, kim był Jakub Frank. Na pewno był zdolnym politykiem, na pewno wywarł ogromny wpływ na rzesze ludzi, także na polskich arystokratów, był żydowskim mistykiem, choć wykorzystywał religię do celów politycznych - mówiła Tokarczuk w wywiadzie udzielonym przy okazji premiery książki.
Kiedy w 2015 roku pisarka odbierała za "Księgi Jakubowe" Literacką Nagrodę Nike mówiła: To książka, która opowiada o ludziach, którzy szukają swojego miejsca w świecie, świecie skomplikowanym, obcym, wrogim, pełnym przemocy. (...) Pisałam tę książkę długo, przez siedem lat, ale jakoś tak się stało, że ona teraz stała się jakoś wyjątkowo aktualna. Nagle okazuje się, że można ją czytać jako metaforę, jako znak tego, co się dzieje tutaj, teraz u bram Europy i przypomina nam odwieczną opowieść o ludziach, którzy są w ruchu, którzy poszukują bezpiecznego miejsca. Opowiada też o tym, jak trudny jest proces przyjmowania tych ludzi, proces asymilacji, proces przystosowywania się. Ale też mówi jedną prawdę - nie ma społeczeństw, które są czyste etnicznie.