Muzeum Sztuki w Bernie postanowiło przyjąć zbiór cennych obrazów zapisanych mu w spadku przez niemieckiego kolekcjonera sztuki Corneliusa Gurlitta - oświadczył w Berlinie prezes rady fundacji muzeum Christoph Schaeublin.

Szwajcarska placówka ma podpisać umowę z władzami Niemiec, dzięki której obrazy, które mogły zostać przez niemieckich nazistów zrabowane prawowitym właścicielom, pozostaną na razie na terenie Niemiec. Powołana w tym celu grupa ekspertów będzie nadal badała ich pochodzenie. Strona niemiecka zobowiązała się do pokrycia kosztów restytucji tych dzieł sztuki, które zostaną uznane za zrabowane w czasach III Rzeszy.

Gurlitt zmarł 8 maja. Cenną kolekcję obrazów, w której znajdują się płótna Pabla Picassa, Marca Chagalla czy Henri Matisse'a, zapisał w całości właśnie Muzeum Sztuki w Bernie.

Płótna zrabowane przez Trzecią Rzeszę


W liczącej 1280 eksponatów kolekcji, której wartość szacuje się na kilkadziesiąt milionów euro, znajdują się płótna zrabowane przez Trzecią Rzeszę. Eksperci badają obecnie pochodzenie obrazów. Te, które zostały zrabowane lub odebrane właścicielom w wyniku szantażu, mają im zostać zwrócone.

Wpadli na trop kolekcji przypadkowo

Cornelius Gurlitt odziedziczył zbiory po ojcu, historyku sztuki i zaufanym marszandzie Hitlera, Hildebrandzie Gurlitcie. Policja wpadła na trop ukrywanej przez niego kolekcji przypadkowo - podczas przeszukania ponad dwa lata temu jego monachijskiego mieszkania w związku z podejrzeniem o oszustwa podatkowe.

Także obrazy z Polski?

Na polecenie władz III Rzeszy Hildebrand Gurlitt handlował dziełami uznanymi przez nazistów po ich dojściu do władzy w 1933 roku za "sztukę zdegenerowaną", zarekwirowanymi w muzeach lub skonfiskowanymi czy też odkupionymi po zaniżonej cenie od prawowitych właścicieli, w większości Żydów. Skupował też obrazy przeznaczone dla planowanego muzeum sztuki Hitlera w Linzu. Część obrazów mogła zostać zrabowana przez nazistów w okupowanej Francji; eksperci nie wykluczają, że niektóre skradzione płótna mogą pochodzić z Polski.

Odkrycie ukrywanej przez kilkadziesiąt lat kolekcji wywołało ożywioną dyskusję w niemieckich i światowych mediach o odpowiedzialności Niemców za rabunek dzieł sztuki i nieuregulowanie tej kwestii w okresie powojennym. Eksperci przypuszczają, że zbiory Gurlitta nie są jedyną kolekcją w Niemczech zawierającą dzieła sztuki zagrabione przez III Rzeszę.

Niemiecki rząd podjął decyzję o powołaniu do końca tego roku centralnej placówki - Niemieckiego Centrum Strat Dóbr Kultury - której zadaniem będzie bardziej intensywne poszukiwanie zagrabionych przez nazistów dzieł sztuki oraz ich zwrot prawowitym właścicielom.

Ostatnio roszczenia do spadku nieoczekiwanie zgłosiła kuzynka Gurlitta, Uta Werner. Jej rzecznik poinformował w zeszłym tygodniu, że wniosek o stwierdzenie nabycia spadku wpłynął do właściwego sądu. Rodzina Gurlitta zapowiadała dotychczas, że będzie starała się o spadek tylko wtedy, gdyby szwajcarskie muzeum odmówiło jego przyjęcia. Rzecznik spadkobierczyni uzasadnił zmianę decyzji opinią biegłego, który zakwestionował poczytalność Gurlitta.

(mal)