"Przed performansem, przed sztuką jest miłość" - powiedziała artystka Marina Abramović. Podczas konferencji prasowej - poprzedzającej otwarcie w Toruniu jej wystawy "Do czysta" - oceniła, że pogłoski o jej rzekomym satanizmie wynikają z niezrozumienia tego, co prezentuje w ramach performansów.
Przed performansem, przed sztuką jest miłość. To najważniejsze dla człowieka uczucie. Gdy przeniosłam się od malowania do performansu, to zakochałam się w nim. Odbyła się we mnie przemiana. Publiczność zaczęła tworzyć sztukę razem ze mną. To było to - mówiła Abramović w Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki czasu" w Toruniu.
Dodała, że bardzo ważną rolę w życiu artysty odgrywa porażka. W jej ocenie sukces zależy od tego, ile wcześniej poniesie się porażek. Trzeba wybierać się na nieznane terytoria. Jeżeli nie wejdziemy na tę drogę - nigdy do niczego nie dojdziemy - stwierdziła.
Przyznała, że wszystko, co przedstawia jest jej prawdziwą historią, a w jej życiu artystycznym jest wiele elementów zaczerpniętych z wyobraźni, a pogłoski o jej rzekomym satanizmie wynikają z niezrozumienia tego, co prezentuje w ramach performansów. Dodała, że musi tę sprawę zawsze tłumaczyć, zawsze odnosić się do pogłosek, które opierają się na tym, co robiła, jako performerka. To jest straszne, że to się dzieje - oceniła. Nie próbujcie bycia artystą i sztuką jednocześnie. To bardzo trudne. Trzeba się temu całkowicie oddać, poświęcić. Chodzi o determinację - mówiła artystka w CSW.
Zauważyła, że nie jest osoba sentymentalną i melancholijną. Melancholik w jej ocenie zawsze patrzy w przeszłość, a ona chce wiedzieć wszystko o teraźniejszości, bo to "jedyna rzeczywistość, którą mamy".
"Do czysta" to przekrojowa wystawa poświęcona twórczości Mariny Abramović - działającej od około pięciu dekad wybitnej artystki, ikony performansu i niezwykłej postaci świata sztuki współczesnej. Wystawa realizowana jest we współpracy z Moderna Museet w Sztokholmie, Muzeum Sztuki Współczesnej Louisiana w Humlebek i Bundeskunsthalle w Bonn. Międzynarodowy projekt "The Cleaner"" pozwala europejskiej publiczności zapoznać się z twórczością Abramović, jak i wziąć udział w proponowanych przez nią działaniach - toruńskie CSW przeprowadziło nabór osób, które chcą uczestniczyć w wystawowych projektach. Polska jest jedynym krajem w naszej części Europy, który uczestniczy w tym tournee. Kolejna wystawa odbędzie się w rodzinnym mieście artystki - Belgradzie.
Na prezentowaną w Toruniu wystawę składa się ok. 120 dzieł, począwszy od prac pochodzących z lat 60. na współczesnych realizacjach skończywszy. Organizatorzy zrekonstruują także niektóre performatywne akcje Abramović, które będą prezentowane na żywo podczas pokazu, tuż obok rysunków, obrazów, rzeźb, obiektów, fotografii, filmów wideo oraz elementów archiwalnych. Marina Abramović pochodząca z Serbii artystka intermedialna, która w swojej sztuce stara się przekroczyć fizyczne i psychiczne ograniczenia ciała, bada możliwości umysłu i związek zachodzący między artystą a widownią. Działania Abramović uważane są za fundament sztuki współczesnej. Jej radykalna postawa twórcza od zawsze poruszała widzów, niekiedy wywoływała też kontrowersje. O Abramović pisze się: "nieustraszona, radykalna, nonkonformistyczna", artystka często czyni narzędziem sztuki własne ciało, eksperymentuje z bólem, obrzydzeniem, wytrzymałością na bodźce.
Wystawa oraz jej finansowanie wzbudziły sporo kontrowersji, o których pisały media. Tygodnik "Najwyższy czas", powołując się na niewymienianych z nazwiska "krytyków" Abramowić, napisał że artystka "przyjęła okultyzm jako sztukę performansu". Na swoich wystawach prezentuje skandaliczne prace, a na scenie wykonuje różne obrzędy o tematyce satanistycznej, sięgając do magii, okultyzmu i szamanizmu. Ponadto artystka sama opowiada o przebytej podróży... przez piekło. Wtedy to miała doświadczyć oświecenia. Te wydarzenia zostawiły wyraźne piętno na jej twórczości - pisze "Najwyższy Czas" i zapowiada zaplanowaną na 8 marca przez Krucjatę Różańcową za Ojczyznę modlitwę różańcową wokół budynku Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu w czasie wernisażu wystawy.
Wszystkich polskich inkwizytorów odesłałbym do sądów. Jeżeli uważają, że tutaj dzieje się coś niezgodnego z prawem, to można to zgłosić na policję, do sądów. One orzekną czy to, co się tutaj dzieje, jest ok czy nie jest ok. Najwyższy czas zacząć ze sobą rozmawiać. Podziwiam sztukę Mariny. Ona pozwala nam docierać do pytań, które trudno nam zadawać w dzisiejszym świecie. Stechnicyzowanie świata i jego upolitycznienie - ona pozwala nam odkryć te przestrzenie" - powiedział odnosząc się do planowanych protestów kurator programowy CSW Marek Żydowicz. W jego ocenie wszystko zależy od tego, kto daną sztukę interpretuje. Wyraził zadowolenie, że będą osoby, które sprzeciwiają się wystawie, bo one w istocie "współtworzą odbywające się w CSW w tym czasie performanse - ocenił Żydowicz.
W środę resort kultury poinformował, że "odmówił dotacji celowej na wystawę retrospektywną i cykl performansów Mariny Abramović w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu". Instytucja bezpodstawnie wykorzystała logotyp MKiDN w zaproszeniu na wydarzenie w sposób mogący sugerować, że MKiDN jest jednym ze współorganizatorów wystawy. Ministerstwo dwukrotnie, w 2017 i 2018 r., odrzuciło wniosek CSW o dotację na organizację wystawy - podało MKiDN.
Dyrektor CSW Wacław Kuczma zauważył w czwartek na konferencji, że nigdy nie mówił, iż ministerstwo współfinansuje tę wystawę. Zaprosił wszystkich protestujących i sprzeciwiających się wystawie do CSW i zapewnił, że chętnie ich po niej oprowadzi. To co pojawia się w mailach przesyłanych dziennikarzom o tej wystawie wynika z niewiedzy. Jeżeli się czegoś nie widziało, nie wie, o co w tym chodzi, czego to dotyka, jakich to sięgnąć emocji, to trudno pisać sensownie - dodał Kuczma.
Od 2005 r. Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu jest instytucją kultury współprowadzoną przez gminę miasta Toruń, marszałka województwa kujawsko-pomorskiego oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Głównym organizatorem CSW jest gmina miasta Toruń.