Legendarny francuski aktor Alain Delon miał kilka tygodni temu "lekki" wylew i udar mózgu – poinformował jego syn, Anthony Delon. Dodał, że 83-letni artysta przebywa w klinice w Szwajcarii.
"Mój ojciec miał udar mózgu i lekki wylew krwi do mózgu. Był operowany w (paryskim szpitalu - PAP) Pitie-Salpetriere, gdzie przez trzy tygodnie przebywał na oddziale intensywnej terapii" - napisał Anthony Delon w oświadczeniu przekazanym agencji AFP.
"Jako że według lekarzy przebieg jego funkcji życiowych jest doskonały, a stan - stabilny, wrócił do Szwajcarii i spokojnie odpoczywa w klinice" - poinformował syn artysty. Dodał, że w Paryżu cała rodzina dyżurowała na zmianę przy łóżku Delona, a teraz przy boku ojca czuwa córka Anouchka, która na stałe mieszka w Szwajcarii.
W połowie czerwca otoczenie Delona informowało, że został przyjęty do amerykańskiego szpitala w Neuilly pod Paryżem. Mówiono wówczas, że cierpi na zawroty i ból głowy, prawdopodobnie w związku z arytmią serca.
Delon, ikona francuskiego kina, zagrał w ponad 100 filmach, m.in. Luchino Viscontiego, Michelangelo Antonioniego czy Jean-Luca Godarda. Partnerowały mu takie gwiazdy jak Brigitte Bardot, Romy Schneider, Annie Girardot czy Catherine Deneuve. Światową sławę przyniosły mu filmy: "Rocco i jego bracia", "Lampart", "Basen".