Dwie osoby nie żyją po wybuchu gazu w Bytomiu. Do eksplozji doszło w dzielnicy Stroszek. Sprawę bada prokuratura.
Najpierw eksplodował gaz, a potem zaczął się pożar. Mieszkanie, gdzie to się stało, doszczętnie spłonęło. Świadkowie, z którymi rozmawiał reporter RMF FM podkreślali, że eksplozja była bardzo silna.
Strażacy informują o dwóch ofiarach śmiertelnych i 13-latce, którą zabrano do szpitala. Według informacji służb, dziewczynka nie odniosła poważnych obrażeń, ale potrzebuje pomocy psychologicznej.
Z trzykondygnacyjnego budynku ewakuowano w sumie 13 przebywających tam osób. 8 z nich powróciło już do swoich mieszkań. Pozostali spędzą noc u swoich rodzin.
Według wstępnej oceny konstrukcja budynku nie ucierpiała, ale jest sporo zniszczeń, z okien wyleciały szyby - poinformowała starszy kapitan Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej.
Jak ustalił nasz dziennikarz, 14-latka najprawdopodobniej przyszła w odwiedziny do ojca. Mężczyzna miał namawiać ją, żeby została w mieszkaniu, ale ona nie chciała się na to zgodzić, wyrwała się i uciekła. Niedługo potem doszło do eksplozji.
Zeznania dziewczynki będą teraz bardzo ważne. Jej ojciec od pewnego czasu mieszkał ze swoją matką. Był po rozwodzie i źle to znosił. Miał też przejść załamanie nerwowe.
Strażacy i policjanci nie chcą na razie oficjalnie mówić o przyczynach wybuchu.
(mn)