Dwie osoby zginęły w katastrofie śmigłowca w okolicy Nowego Miasta w Wielkopolsce. Maszyna rozbiła się w lesie. Na razie nie wiadomo kim są ofiary. Jak ustalił reporter RMF FM Marcin Buczek, śmigłowiec był prywatny. Informację o tym zgłoszeniu otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Strażakom udało się ugasić wrak płonącej maszyny, bo po upadku na ziemię śmigłowiec zapalił się. Wewnątrz znaleziono dwa zwęglone ciała. Wstępnie wiadomo, że ofiary to dwaj ponad 60-letni mężczyźni. Przyczyn wypadku na razie nie znamy.
Maszyna przed południem wystartowała z niewielkiej miejscowości Hermanów. Pilot miał pokonać trasę liczącą około 150 kilometrów. Wypadek wydarzył się tuż po starcie, po pokonaniu trasy zaledwie około kilometrowej. Policja, która pilnuje miejsca katastrofy, czeka teraz na przyjazd specjalistów z komisji badania wypadków lotniczych.
Akcja ratownicza była trudna. Maszyna rozbiła się w środku lasu, do tego na podmokłym bagiennym terenie. Samochody strażackie mogły dojechać tylko w pobliże miejsca katastrofy. Resztę trasy strażacy, ze sprzętem ratunkowymi strażackimi wężami musieli pokonać pieszo.
Prokurator rozpoczął już oględziny miejsca katastrofy. W drodze na miejsce wypadku są już też przedstawiciele Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
W pobliżu miejsca katastrofy policja i straż pożarna wyznaczyła specjalną strefę bezpieczeństwa.
Policja szuka teraz świadków zdarzenia. O wypadku policja otrzymała anonimowe zgłoszenie na numer 112. Trwają teraz ustalenia, kto dzwonił i co dokładnie mógł widzieć. Ponieważ wypadek wydarzył się tuż po starcie, policja chce też przesłuchać ewentualne osoby, które potencjalnie widziały start maszyny.