W USA pojawiają się opinie, że zawarte w środę porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem jest przede wszystkim sukcesem tej palestyńskiej organizacji. „Hamas wyszedł z konfrontacji politycznie nietknięty i strategicznie silniejszy” – pisze opiniotwórczy "Wall Street Journal". Sugeruje też, że ostatnie starcia były próbą generalną przed konfliktem zbrojnym Izraela z Iranem.
"Hamas nie doznał militarnej porażki i otwarcie wyzwał izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, aby ten dokonał inwazji na Strefę Gazy" - pisze WSJ. "Powstrzymując się przed nią, Netanjahu pozostawił przy życiu terrorystycznych przywódców, którzy mogą uderzyć znowu" - podkreśla. Gazeta zwraca też uwagę na to, że Hamas zyskał nowego zagranicznego patrona w osobie prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego, którzy pośredniczył w zawieszeniu broni. Dodaje, że zawarte z Izraelem porozumienie nie zobowiązuje tej palestyńskiej organizacji do wymuszenia zawieszenia broni także na innych, bardziej ekstremalnych organizacjach terrorystycznych w Strefie Gazy, takich jak np. Islamski Dżihad. Zdaniem "WSJ" taka sytuacja pozwoli Hamasowi na "delegowanie" do tych ugrupowań ataków rakietowych na Izrael.
Amerykańskie media widzą w konflikcie na linii Izrael-Hamas próbę generalną przed ewentualną wojną Izraela z Iranem. "Wymiana ognia między Izraelem a Hamasem była czymś w rodzaju ćwiczeń z udziałem ulepszonych rakiet Hamasu, które mogą dolecieć do Jerozolimy, i nowego izraelskiego systemu obrony antyrakietowej" - pisze "New York Times"Z kolei "Wall Street Journal" ostrzega, że Iran może zostać ośmielony do bardziej agresywnej postawy wobec Izraela, skoro ten powstrzymał się przed lądową inwazją w Strefie Gazy." Iran, którego rakiety stanowią przeważającą większość arsenału Hamasu, z pewnością zauważył, że państwo żydowskie miało okazję zadać decydujący cios militarny, ale nie zrobiło tego pod presją świata. Może to ośmielić mułłów, którzy przygotowują się do następnej, nieuniknionej konfrontacji" - podsumowuje.