Mając przy sobie atrapy pasa szahida i pistoletu Peter Madsen próbował zbiec z więzienia, w którym odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia za zabójstwo i poćwiartowanie szwedzkiej dziennikarki Kim Wall. Jego ucieczka trwała dokładnie 26 minut. W tym czasie groził pozbawieniem życia ośmiu osobom. Dziś duński wynalazca został za to skazany na rok i 9 miesięcy więzienia.
Słynna ucieczka Petera Madsena miała miejsce 20 października 2020 roku. W ciągu 26 minut zdołał oddalić się ok. 500 metrów od budynku więzienia. Zbiegł biorąc zakładnika, swojego psychologa więziennego. Miał przy sobie atrapy pasa szahida i pistoletu.
Dziś przed sądem duński wynalazca przyznał, że swoją ucieczkę planował przez półtora roku i miał dwóch pomocników. Gazeta "VG" ujawnia, że była to mieszkająca w Finlandii Rosjanka, którą poślubił w trakcie pobytu w więzieniu oraz strażniczka więzienna, z którą wcześniej miał romans.
50-letni Madsen został zatrzymany przez policję kilkaset metrów od więzienia. Siedział na poboczu drogi w Albertslund, na przedmieściach Kopenhagi przez trzy godziny, zanim policyjni technicy nie ustalili, że pas z materiałami wybuchowymi i trzymany przez niego pistolet to atrapy.
Dziś za próbę ucieczki z zakładu karnego został skazany na rok i 9 miesięcy więzienia.
30-letnia Kim Wall 10 sierpnia 2017 roku weszła na pokład należącej do Petera Madsena łodzi podwodnej Nautilus w kopenhaskim porcie. Szwedzka dziennikarka miała zrealizować reportaż o konstruktorze.
To właśnie 10 sierpnia, w dniu wizyty u Madsena, widziano Kim Wall po raz ostatni. Dzień po spotkaniu z konstruktorem jej bliscy zgłosili zaginięcie. Służby przeszukały łódź podwodną konstruktora. W tym samym czasie maszyna awaryjnie wynurzyła się w pobliżu Kopenhagi. Na pokładzie znajdował się jedynie jej właściciel. Został ewakuowany, a łódź zatonęła.
Policjanci przypuszczali, że mogło być to działanie celowe, po to aby zatrzeć ślady zbrodni. Hipoteza okazała się prawdziwa. Rozczłonkowane, okaleczone i obciążone balastem ciało dziennikarki znaleziono w kilku miejscach w zatoce pod Kopenhagą.
Madsen na początku nie przyznawał się do winy. Kiedy rodzina Wall zgłosiła zaginięcie dziennikarki, uczestniczył nawet w jej poszukiwaniach. W wyniku śledztwa ustalono jednak, że Duńczyk przejawiał cechy psychopatyczne i narcystyczne. W sądzie wynalazca nie przyznał się do zabójstwa, a jedynie do rozczłonkowania ciała dziennikarki i wyrzucenia jego części za burtę swej łodzi.
Madsen przyznał się do winy dopiero we wrześniu 2020 roku. Wcześniej w sądzie utrzymywał, że kobieta zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Wynalazca miał pociąć jej ciało w panice.
Sąd uznał natomiast, że Duńczyk jest winien zarówno morderstwa, zbezczeszczenia zwłok, jak i przestępstwa na tle seksualnym. W jego komputerze znaleziono materiały pornograficzne pokazujące przemoc. Mężczyzna został skazany na dożywocie.