Benedykt XVI odegrał podczas pielgrzymki do Polski rolę "lodołamacza" w polsko-niemieckich stosunkach - ocenia niemiecki dziennik "Tagesspiegel", podsumowując czterodniową papieską wizytę. W całej zachodnioeuropejskiej prasie pojawiły się komentarze na temat pobytu Benedykta XVI w Polsce.
Papież stawił czoło niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie, które związane są z pojęciem Auschwitz, a równocześnie uniknął zawłaszczenia ofiar niechrześcijańskich, czego się obawiano - czytamy w komentarzu "Tagesspiegla".
„Papież prosi w Auschwitz o łaskę pojednania” - tak z kolei zatytułował korespondencję z ostatniego dnia wizyty Benedykta XVI do Polski niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jako "syn niemieckiego narodu" papież oddał hołd wszystkim pomordowanym, przede wszystkim żydowskim i polskim ofiarom, lecz także Niemcom, uważanym wówczas za "wyrzutki społeczeństwa" - akcentuje gazeta.
W Auschwitz niemiecki papież stawił czoło nazistowskiej przeszłości, ale nie powiedział nic o sobie ani o swych doświadczeniach z lat wojny - te słowa znaleźliśmy dziś w dzienniku "New York Times". Mówiąc żarliwie o potrzebie „przebaczenia i pojednania”, nie prosił o wybaczenie grzechów Niemców lub Kościoła katolickiego w czasie wojny.
Winę przypisał tylko nazistowskiemu reżimowi, unikając bolesnej lecz coraz częściej uświadamianej sobie przez wielu Niemców prawdy, że także zwykli ludzie ponosili odpowiedzialność za holokaust - to komentarz "New York Timesa".
Wizyta Benedykta XVI w Auschwitz jest ukoronowaniem długiego procesu pojednania między jego ojczyzną - Niemcami - a ich wschodnim sąsiadem - pisze z kolei Brytyjski dziennik „Daily Telegrach”.
Teraz papież, który kiedyś był członkiem Hitlerjugend i przez krótki czas służył w Wehrmachcie, w tym najbardziej osławionym miejscu holokaustu (Auschwitz-Birkenau) modlił się o pokój w swym ojczystym języku - języku, którego poza tym unikał podczas podróży po Polsce, posługując się polskim i włoskim. To była chwila o wielkim historycznym znaczeniu.