Polityczne trzęsienie ziemi, które może pogrzebać szanse na pokój na Bliskim Wschodzie. Tak obserwatorzy mówią o nieoczekiwanym zwycięstwie islamskich radykałów z Hamasu w palestyńskich wyborach parlamentarnych.
Wprawdzie oficjalne wyniki głosowania zostaną podane dopiero wieczorem, źródła w komisji wyborczej potwierdzają jednak przewagę Hamasu. Zwycięstwo islamskich radykałów uznali już przedstawiciele Al-Fatah. Co więcej, palestyński premier Ahmed Korei podał się do dymisji, mówiąc, że nowy gabinet musi powołać właśnie Hamas.
Przywódcy islamistów zapowiedzieli rozmowy o utworzeniu rządu z innymi partiami; umiarkowany Fatah jednak już odrzucił możliwość wejścia do gabinetu Hamasu.
Radykałowie już zapowiedzieli, że nadal będą walczyć przeciwko Izraelowi, choć jednocześnie chcą dążyć do reform. W Izraelu pojawiły się głosy, że państwo żydowskie nie powinno było w ogóle dopuścić do udziału islamistów w wyborach. Posłuchaj relacji bliskowschodniego korespondenta RMF Elego Barbura:
Stany Zjednoczone nie pozostawiają wątpliwości co do swojego stanowiska wobec Hamasu: Nie można być jedną nogą w obozie terrorystycznym, a drugą w demokratycznym procesie politycznym. Uważamy Hamas za organizację terrorystyczną, nie utrzymujemy żadnych kontaktów i nie przewiduję, by miało się to zmienić - mówił rzecznik amerykańskiego departamentu stanu.
Unia Europejska zapowiedziała, że będzie współpracować z każdym pokojowym palestyńskim rządem. A to oznacza, że do współpracy z ewentualnym gabinetem Hamasu szybko nie dojdzie - ta grupa jest na unijnej liście organizacji terrorystycznych. W nieoficjalnych wypowiedziach w Brukseli mówi się głównie o szoku i niedowierzaniu. Pozostaje także pytanie o przyszłość finansowej pomocy, przekazywanej Autonomii przez Unię Europejską.
Część komentatorów jednak twierdzi, że Zachód jak i Izrael szybko pogodzą się ze zwycięstwem Hamasu. Sama organizacja może natomiast znacznie złagodzić stanowisko, a to sprzyjałoby kontynuowaniu procesu pokojowego.
Przejęcie władzy przez islamski Hamas budzi jednak obawy nie tylko w Izraelu, ale także w innych krajach arabskich, a zwłaszcza w prozachodnim Egipcie i Jordanii. Pojawiają się bowiem obawy, że Strefa Gazy i Zachodni Brzeg Jordanu mogą stać się nowym ośrodkiem wojującego islamu. A to może promieniować na inne kraje. Kair i Amman być może będą się więc starały w jak największym stopniu nadzorować sytuację w Autonomii Palestyńskiej. Tym bardziej, że parasol popieranego przez społeczeństwo Hamasu może wykorzystać Al-Kaida i jej lokalne odnogi.
A zwycięstwo Hamasu hucznie świętowano w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu. Strzały na wiwat zraniły jednak co najmniej 2 osoby. Doszło do tego, gdy na budynku palestyńskiego parlamentu zawieszano zieloną flagę Hamasu.