Włoska organizacja broniąca praw zwierząt wyznaczyła nagrodę w wysokości 24 tysięcy euro za pomoc w ujęciu sprawców zabicia dwóch wilków w Toskanii. Martwe zwierzęta ktoś powiesił na znaku drogowym przed wjazdem do miasteczka Radicofani.
Martwe wilki zostały powieszone na tablicy przed wjazdem do Radicofani na południe od Sieny. To prawdopodobnie - makabryczny w swojej formie - protest rolników i hodowców owiec w sprawie strat spowodowanych przez te drapieżniki.
Włoska organizacja broniąca praw zwierząt wyznaczyła nagrodę w wysokości 24 000 euro w zamian za informacje, które pomogą w namierzeniu sprawcy lub sprawców.
Wilki we Włoszech od 1971 roku są pod ochroną. Dziś - jak się oblicza - żyje ich tam od 1500 do 2000. Liczba ta jest trudna do oszacowania, bo zwierzęta wędrują po Alpach i Apeninach.
Niedawno pojawiła się informacja o tym, że niewielka wataha zamieszkała na przedmieściach Rzymu, po pierwszy raz od ponad 100 lat.
Śledztwo w sprawie zabicia wilków w Toskanii wszczęła także policja. To poważna sprawa. Mamy problem z wilkami atakującymi stada owiec, ale taka akcja nie jest rozwiązaniem. To nic innego jak akt barbarzyństwa - oświadczył burmistrz Radicofani Francesco Fabbrizzi.
Jednak to nie pierwszy taki przypadek. W kwietniu także w Toskanii, niedaleko miasteczka Suvereto, farmerzy zastrzelili wilka, a obdarte ze skóry szczątki przywiązali do tablicy na drodze przed wjazdem do miasteczka. W styczniu wilka z obciętą głową porzucono na drodze do średniowiecznego miasteczka Pitigliano.
Hodowcy owiec twierdzą natomiast, że ataki wilków na ich stada są tak częste, iż im samym grozi fala bankructwa.
Źródło: The Telegraph (j.)