W środę w parlamencie Wielkiej Brytanii zostanie przedstawiony projekt ustawy, który może zezwolić nieuleczalnie chorym dorosłym w Anglii i Walii na wspomagane umieranie. To pierwsza taka inicjatywa od dekady, która rozpala emocje i dzieli opinię publiczną. Ustawa o wspomaganym umieraniu zakłada, że osoby dorosłe, psychicznie kompetentne, z nieuleczalną chorobą i przewidywaną długością życia sześć miesięcy lub mniej, będą mogły zdecydować o zakończeniu swojego życia z pomocą medyczną.
Kim Leadbeater, posłanka z Partii Pracy, argumentuje, że obecne prawo nie odpowiada już na potrzeby społeczeństwa. W wywiadzie dla Reutersa podkreśliła, że opieka paliatywna nie jest w stanie złagodzić bólu i cierpienia niektórych ludzi, a wspomagane umieranie może być dla nich jedyną ulgą. Sondaż Ipsos Mori z 2023 roku pokazuje, że nawet dwie trzecie Brytyjczyków popiera legalizację wspomaganego umierania.
Przeciwnicy ustawy obawiają się, że niektórzy chorzy ludzie mogą czuć się zmuszeni do wyboru wspomaganego umierania. Aktorka i dziennikarka Liz Carr wyraziła swoje przerażenie, podkreślając, że dla wielu osób, w tym niepełnosprawnych, które mogłyby być dotknięte tymi przepisami, jest to niepokojące.
Arcybiskup Justin Welby, zwierzchnik Kościoła Anglii, wyraził obawę, że niezależnie od zabezpieczeń, nie będzie możliwe ochronienie najbardziej wrażliwych osób. Leadbeater zapewnia jednak, że projekt ustawy będzie solidny i uwzględni te obawy.
Debata na temat proponowanych przepisów odbędzie się 29 listopada, a następnie może dojść do głosowania, co rozpocznie formalny proces zmiany prawa. W 2015 roku brytyjscy posłowie głosowali przeciwko podobnej ustawie. Premier Starmer zapowiedział, że politycy będą mogli głosować zgodnie ze swoim sumieniem, co może otworzyć drogę dla nowych dyskusji i potencjalnych zmian w prawie.