"Nie wydaje mi się, żeby Donald Tusk kandydował na prezydenta. Moim zdaniem finał pierwszej tury wyborów będzie bardzo nieprzewidywalny; chciałbym drugiej tury, w której będzie Rafał Trzaskowski i ja" - powiedział w środę marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Zastrzegł jednak, że jego decyzja w sprawie kandydowania będzie znana w grudniu.

Wybory prezydenckie za siedem miesięcy, oficjalnych kandydatów brak

Z sondażu IBRIS przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej" wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się w minioną niedzielę, wygrałby je prezydent Warszawy i wiceszef PO Rafał Trzaskowski (zdobywając 34,2 proc. głosów).

Za nim uplasowałby się prezes IPN Karol Nawrocki jako potencjalny kandydat PiS (z wynikiem 22,2 proc.).

Jako trzeci byłby lider Polski 2050, marszałek Sejmu Szymon Hołownia (10,2 proc.).

Lider Polski 2050 przypomniał w środę, że jego decyzja ws. kandydowania będzie znana niebawem. Będziemy ją komunikować na początku grudnia. Nic się w tej sprawie nie zmieniło - dodał. Hołownia przyznał, że swoją decyzję uzależnia od tego, jak będzie wyglądała sytuacja polityczna, "zarówno sytuacja zewnętrzna, jak i sytuacja wewnętrzna w koalicji".

Nie wydaje mi się, żeby Donald Tusk kandydował - ocenił. Nie wiem, kiedy PiS przedstawi swojego kandydata, ale ja na pewno nie będę zwlekał i też nie będę kokietował. Wszyscy wiecie, że bardzo poważnie traktuję myśl o kandydowaniu, ale to są bardzo poważne decyzje dla rodziny, to są bardzo ważne zobowiązania, które trzeba podjąć - powiedział.

Zaznaczył, że w ostatnich dniach odbył kilka spotkań z wyborcami, ponadto Polska 2050 przeprowadziła także własne badania na dużo większej próbie niż "Rzeczypospolita". 

Dopytywany, co wyniki tych badań mówią na temat drugiej tury wyborów, Hołownia przyznał, że dzisiaj stawka układa się w taki sposób, że nie wszedłby do drugiej tury, gdyby zdecydował się kandydować. Ale wybory są za siedem miesięcy. W dzisiejszej sytuacji politycznej to jest wieczność. Wszystko się może poprzestawiać - podkreślił.

Hołownia nie wie, czy będzie kandydował, ale wie, z kim chciałby się zmierzyć

Zdaniem marszałka Sejmu finał pierwszej tury wyborów prezydenckich będzie bardzo nieprzewidywalny. 

Moim zdaniem może tam być trzech kandydatów, którzy będą się mijali o nieznaczne wartości. I to by chyba było dobre dla demokracji. Ja bym na przykład chciał takiej drugiej tury, w której będzie Rafał Trzaskowski i ja - powiedział. Dodał, że wówczas wreszcie na spokojnie będzie można przeprowadzić debatę z kandydatami, którzy się lubią i są ze sobą po imieniu.

Jego zdaniem, takie starcie sprawi, że ludzie będą mieli poczucie, że mogą wybierać "między opcją a opcją, a nie między dobrem a złem". Już czas zakończyć tę epokę. 

Ja na pewno, jeżeli zdecyduję się walczyć, to powalczę o drugą turę i o zwycięstwo w niej. Ale decyzję w tej sprawie, jak mówię, muszę jeszcze przegadać ze sobą wewnętrznie - podkreślił. Dodał, że ostateczna decyzja w tej sprawie będzie ważna z uwagi na jego przyszłość w polityce, a także ze względu na przyszłości ruchu Polska 2050.

"Marzy mi się Polska, w której prezydent próbuje nasz kraj skleić, a nie jeździ prętem po kratach (...)" - tak z kolei podsumował marszałek w serwisie X środowe orędzie prezydenta Andrzej Dudy