Większa liczba uzbrojonych policjantów na ulicach, wojsko skierowane do ochrony najważniejszych obiektów w kraju - m.in. królewskiego Pałacu Buckingham oraz siedziby premier przy Downing Street 10 i siedziby parlamentu. W Wielkiej Brytanii obowiązuje od wczoraj najwyższy, czyli piąty, poziom zagrożenia terrorystycznego, który formalnie oznacza, że zamach jest nie tylko bardzo prawdopodobny, ale może dojść do niego w każdej chwili. O podniesieniu alertu premier Theresa May poinformowała wczoraj wieczorem, po drugim tego dnia posiedzeniu rządowego sztabu kryzysowego COBRA i niespełna 24 godziny po zamachu w Manchesterze.
Decyzję o podniesieniu poziomu zagrożenia do piątego, najwyższego, stopnia podjęło niezależne od polityków Wspólne Centrum Analizy Zagrożenia Terrorystycznego (Joint Terrorism Analysis Centre, JTAC). Stało się to po raz pierwszy od dekady.
Theresa May, zwracając się wieczorem do narodu w specjalnym orędziu, tłumaczyła, że o zmianie poziomu ryzyka zdecydowała ocena służb i śledczych, którzy nie byli w stanie wykluczyć, że za poniedziałkowym zamachem w Manchesterze stoi "szersza grupa osób".
Praca wykonana w ciągu dnia ujawniła, że nie możemy wykluczyć prawdopodobieństwa istnienia szerszej grupy osób, które były związane z tym atakiem. (...) W efekcie JTEC zdecydowało na podstawie trwającego śledztwa, że poziom zagrożenia powinien zostać na razie podniesiony z poziomu "znaczącego" do "krytycznego". To oznacza, że według ich oceny kolejny atak jest nie tylko wysoce prawdopodobny, ale także może do niego dojść w każdej chwili - tłumaczyła May.
Szefowa rządu podkreśliła jednak, że "nie chce, aby opinia publiczna była nadmiernie zaniepokojona", i zapewniała, że decyzja JTAC jest "proporcjonalną i rozsądną odpowiedzią na zagrożenie, z którym - zdaniem naszych ekspertów od bezpieczeństwa - się mierzymy". Zaapelowała jednocześnie o "zachowanie czujności" i "wsparcie dla policji w trakcie jej ważnej pracy".
Dzisiaj brytyjskie MSW poinformowało o skierowaniu do 3800 żołnierzy do ochrony ulic w całym Zjednoczonym Królestwie.
Londyńska policja metropolitalna podkreśliła w oświadczeniu, że mieszkańcy miasta "zobaczą więcej uzbrojonych policjantów, (...) biorących udział w operacjach i patrolach zarówno pieszych, jak i zmotoryzowanych". Funkcjonariusze mają także wspierać oficerów z przygotowaniem psychologicznym, którzy "są wyszkoleni w rozpoznawaniu przejawów, że dana osoba może prowadzić wrogi rekonesans lub planować popełnienie przestępstwa".
Scotland Yard zapowiedział, że w ramach operacji Temperer, związanej właśnie z podniesieniem poziomu zagrożenia terrorystycznego do "krytycznego" poziomu, żołnierze zastąpią policjantów na wartach w pobliżu wybranych budynków, m.in. Pałacu Buckingham oraz siedzib szefowej rządu i parlamentu. Wojsko skierowano także w pobliże niektórych ambasad objętych stałą obserwacją policyjną, np. ambasady Chin.
Komendant Jane Connors ze Scotland Yardu zapewniła, że "służby zrobią wszystko, co można", aby zabezpieczyć brytyjską stolicę i jej mieszkańców i zadbać o to, by "nasze miasto było możliwie najbardziej wrogim środowiskiem dla terrorystów".
Zapowiedziała również, że służby zrewidują plany ochrony najważniejszych wydarzeń masowych - m.in. zaplanowanego na sobotę finału piłkarskiego Pucharu Anglii na stadionie Wembley.
Poinformowała także, że policjanci planują przeprowadzanie większej niż zazwyczaj liczby przeszukań osobistych i kontroli samochodów.
Connors zaapelowała do mieszkańców Londynu o "zachowanie spokoju i ostrożności" i prosiła o wsparcie: Jeśli zobaczycie cokolwiek, co budzi wasz niepokój, dajcie nam natychmiast znać. (...) Potrzebujemy waszego wsparcia, które pomoże nam ochronić stolicę i powstrzymać terrorystów, którzy chcą nas podzielić i zaszkodzić naszemu sposobowi życia.
Brytyjska minister spraw wewnętrznych Amber Rudd podkreśliła natomiast w wywiadzie dla BBC, że rząd "oczekuje", że wprowadzone procedury będą miały "charakter tymczasowy".
Przy okazji Rudd skrytykowała amerykańskie służby wywiadowcze, które od pierwszych godzin po ataku przekazywały mediom szczegóły śledztwa: ujawniły m.in. tożsamość zamachowca, zanim brytyjska policja zdecydowała się przekazać tę informację.
Brytyjska policja mówiła bardzo jasno, że chce kontrolować przepływ informacji, aby chronić prowadzone postępowania (...) - i irytujące jest to, że są one udostępnianie przez inne źródła - stwierdziła Rudd.
Jak ujawniła, powiedziała "naszym przyjaciołom (amerykańskim służbom) jednoznacznie, że ta sytuacja nie powinna się powtórzyć".
Ostatni raz najwyższy poziom zagrożenia terrorystycznego został ogłoszony na Wyspach w 2006 roku - po odkryciu planów zamachu na samoloty lecące przez Atlantyk - i w 2007 roku - po odkryciu planów zamachu na londyński klub nocny. Za każdym razem utrzymywał się zaledwie kilka dni.
W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły 22 osoby, a 119 zostało rannych, z czego 64 musiały być hospitalizowane. Jak podał dzisiaj w rozmowie z telewizją Sky News szef brytyjskiej służby zdrowia na terenie Manchesteru Jon Rouse, stan około 20 rannych jest krytyczny.
Dzisiaj szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski poinformował w rozmowie z RMF FM, że wśród ofiar śmiertelnych ataku jest polskie małżeństwo, które przyjechało do Manchester Arena, by odebrać z koncertu dwie córki.
Inny Polak odniósł w zamachu obrażenia, jest w szpitalu.
Do zamachu doszło tuż po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena. Na koncercie zebrało się ponad 20 tysięcy widzów.
Atak przeprowadził zamachowiec-samobójca. Jak poinformowała we wtorek wieczorem brytyjska policja, sprawcą był wychowany w Manchesterze 22-letni Brytyjczyk libijskiego pochodzenia Salman Abedi.
Odpowiedzialność za atak wzięło na siebie Państwo Islamskie.
(e)