Komisja Europejska już przygotowuje zastępczy "koronafundusz" dla 25 krajów w razie utrzymania przez Polskę i Węgry weta budżetowego.
Do tej pory mówiono, że zorganizowanie nowego funduszu bez Polski i Węgier nie będzie łatwe i zajmie dużo czasu. Teraz okazuje się, że może on powstać szybko, w ciągu kilku tygodni.
KE rozważa już jednak opcję zmniejszenia funduszu o kwoty należne Polsce i Węgrom lub podział pieniędzy miedzy 25 krajów Unii Europejskiej.
Rozważana jest opcja tzw. wzmocnionej współpracy, czyli porozumienia krajów, które chcą przystąpić do nowego funduszu w ramach Unii.
To byłby przerzucony most do czasu znalezienia rozwiązania dla 27 państw - przekazało źródło w KE.
Oczywiście ten fundusz, jak i wszelkie wypłaty z przyszłego budżetu, nawet te w ramach prowizorium, będą już warunkowane przestrzeganiem zasad praworządności w ramach nowego mechanizmu.
Gdyby Polska zdecydowała się na zawetowanie projektu unijnego budżetu, to byłaby to gigantyczna strata finansowa dla naszefo kraju. Źródła w Brukseli przedstawiły wyliczenia strat, jeżeli Polska nie przystąpi do Funduszu Odbudowy, a zamiast normalnego budżetu na 2021 rok - wprowadzone zostanie prowizorium.
Nasz kraj straci 64 mld euro w ciągu 3 lat z powodu nieuczestniczenia w Funduszu Odbudowy. To dotacje wynoszące 30 mld euro i tanie pożyczki w wysokości 34 mld euro. A z powodu prowizorium budżetowego zostaną zmniejszone płatności z funduszu spójności - nawet do 9 mld euro. Nie będą finansowe żadne nowe programy, a więc np. studenci od przyszłego roku akademickiego nie pojadą na zagraniczne uczelnie, bo program Erasmus +nie będzie mógł funkcjonować. Nie będą uruchamiane żadne nowe projekty naukowe, zdrowotne czy transformacji energetycznej np. na Śląsku, tak niezbędne dla rozwoju Polski. Polska straci część funduszy np. na budowę dróg czy oczyszczalnie ścieków. Nie będzie nowych płatności np. na modernizację wsi. Wypłacane będą tylko zobowiązania z porzednich lat.
Przypomnijmy, że Polska i Węgry zgłosiły jednak zastrzeżenia w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania środków unijnych z praworządnością. W ubiegły czwartek premierzy obu krajów, Mateusz Morawiecki i Viktor Orban, podpisali deklarację, w której podkreślili, że wspólnym celem obu rządów jest "przeciwdziałanie powstaniu mechanizmu, który nie tylko nie wzmocni, ale wręcz podważy zasadę praworządności w Unii poprzez zdegradowanie jej do roli narzędzia politycznego".