Stany Zjednoczone popierają kandydaturę duńskiego premiera Andersa Fogh Rasmussena na przyszłego sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak ujawniły w sobotę amerykańskie źródła dyplomatyczne, Waszyngton poinformował już o decyzji swych sojuszników z NATO. Tym samym praktycznie do zera zmalały szanse na objęcie stanowiska szefa Sojuszu przez Radosława Sikorskiego.
Wcześniej Rasmussena oficjalnie poparły Wielka Brytania, Niemcy i Francja. Stany Zjednoczone zastanawiały się natomiast nad udzieleniem swojego poparcia kanadyjskiemu ministrowi obrony Peterowi MacKay.
Obecny sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer ustąpi ze stanowiska 31 lipca. Powołanie jego następcy wymaga zgody wszystkich 26 państw członkowskich Sojuszu.
Jeżeli informacja o stanowisku administracji amerykańskiej się potwierdzi, będzie to oznaczało, że walkę o fotel szefa NATO przegrał polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Stany Zjednoczone mają bowiem decydujący głos w tej kwestii i od zawsze rywalizację wygrywał kandydat, namaszczony przez Biały Dom. Sikorski podobno mocno zabiegał o poparcie Amerykanów, ale decyzji administracji Baracka Obamy nie można - zdaniem waszyngtońskiego korespondenta RMF FM Łukasza Wysockiego - nazwać porażką szefa polskiej dyplomacji. Ta decyzja to bowiem raczej efekt zmiany klimatu politycznego w Białym Domu. Posłuchaj relacji:
Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych podkreślił jednak, że konsultacje w sprawie wyboru nowego sekretarza generalnego NATO wciąż trwają. Informacje o poparciu Stanów Zjednoczonych dla kandydatury Andersa Fogh Rasmussena mają nieoficjalny charakter - zaznaczył Piotr Paszkowski. Przyznał jednak, że wiadomość pochodzi z wiarygodnych źródeł.
Sam Radosław Sikorski - choć nigdy nie potwierdził oficjalnie starań o szefostwo NATO - wydaje się nie porzucać nadziei na wygraną w dyplomatycznej batalii. W Sojuszu powinna istnieć równowaga. Kraje Europy Środkowej należą do Sojuszu już od 10 lat i dlatego kandydat z naszego regionu powinien być brany poważnie pod uwagę - komentował doniesienia o poparciu Amerykanów dla Rasmussena.
Polska ma jeszcze kilku innych kandydatów na ważne, międzynarodowe stanowiska. Jak się wydaje, największe szanse posiada Jerzy Buzek, który stara się o stanowisko przewodniczącego europarlamentu. Jednak i tutaj pojawiły się problemy. Premier Włoch Silvio Berlusconi intensywnie promuje bowiem swojego rodaka Mario Mauro, a ten zyskuje coraz szersze poparcie.
Wybór szefa Parlamentu Europejskiego jest powiązany z obsadą innych ważnych unijnych stanowisk - na przykład w Komisji Europejskiej. Jak wynika z informacji brukselskiej korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon, rząd Donalda Tuska marzy o wysłaniu do Brukseli silnego komisarza, odpowiadającego na przykład za politykę monetarną. Mogłoby to ułatwić nam wejście do strefy euro. W tym kontekście wymieniane są nazwiska chociażby Jana Krzysztofa Bieleckiego czy Leszka Balcerowicza.
Szanse - choć niewielkie - na międzynarodowe stanowisko ma również Włodzimierz Cimoszewicz, który kandyduje na sekretarza generalnego Rady Europy. Wydaje się jednak, że w pokonanym polu zostawi go Belg Luk van den Brande, który od dawna przygotowywał się do objęcia tego stanowiska.