To była wojna niepotrzebna, a taka nie może być wojną sprawiedliwą - mówi o konflikcie w Iraku filozof Michael Walzer, teoretyk „wojny sprawiedliwej”, autor między innymi „Sporu o wojnę". Jednocześnie nie odrzuca koncepcji ataku na Iran.
Niepotrzebna wojna, znęcanie się nad jeńcami w Abu Ghraib i w bazie Guantanamo – administracja Busha zrobiła dużo, aby zszargać dobre imię Ameryki - uważa profesor Walzer. Odrobienie tych strat na pewno nie będzie łatwe: Musimy zamknąć Guantanamo, zmienić sposób prowadzenia wojny z terroryzmem, zacząć wreszcie szukać pól dialogu i sojuszników, którzy potrafią powiedzieć Ameryce „tak”, ale także „nie”.
Problem jednak w tym - uważa Michael Walzer - że obecna ekipa rządząca nie sprawia wrażenia, aby którykolwiek z tych punktów chciała realizować. Ameryka ma więc coraz mniej sojuszników i coraz więcej wrogów. W ciągu najbliższych lat ta sytuacja może się tylko pogorszyć.
Wojna sprawiedliwa zdaniem Walzera to wojna prowadzona w samoobronie, w obronie ofiar agresji, aby powstrzymać czystki etniczne lub inne masakry – wymienia profesor Walzer. Wojna w Iraku – jak dodaje – do takich nie należy.
Wojna była niepotrzebna, ponieważ nie wyczerpano możliwości jakie dawały międzynarodowe inspekcje. Waszyngton twierdził jednak, że wojna sprawiedliwą była. Pytanie więc kto może o takiej wojnie decydować: Dopóki ONZ nie stanie się organizacją efektywną, decydować muszą pojedyncze państwa lub ich koalicje, choć oczywiście trwać będą spory, czy to decyzja słuszna - mówi profesor Walzer. Tak jak w przypadku Iraku.
A wojna sprawiedliwa to według Walzera np. wietnamska inwazja Kambodży, by zlikwidować pola śmierci. Problem w tym, że państw gotowych prowadzić takie wojny brakuje.
W trzecią rocznicę rozpoczęcia konfliktu w Iraku coraz częściej mówi się o możliwości amerykańskiego ataku na Teheran. Z ust amerykańskich polityków co i rusz słuchać ostrzeżenia przed irańskim zagrożeniem. Według wielu ekspertów, wypowiedzi na temat Iranu – „bankiera terroryzmu” to przygotowywanie gruntu do wojny.
I to – zdaniem Walzera – mogłaby być wojna sprawiedliwa. - Musimy wyobrazić sobie sytuację, gdy Iran ma broń nuklearną, a izraelskie łodzie podwodne z głowicami jądrowymi czekają w Zatoce Perskiej. Przecież to szaleństwo - mówi politolog. Dopuszcza atak na Iran, gdyby zawiodły wszystkie środki dyplomatyczne, i gdyby udało się zaplanować atak na instalacje jądrowe z chirurgiczną precyzją.
Na razie jednak Walzer liczy na dyplomację europejską. - Chciałbym, żeby Europa poradziła sobie bez Ameryki. Żeby np. zagroziła embargiem, bo dotąd Europa nie zaczęła jeszcze na poważnie irańskiego tańca - przyznaje ekspert.