Miliony mieszkańców Stanów Zjednoczonych kolejną dobę żyją bez prądu. Wciąż trwa usuwanie szkód spowodowanych weekendowymi burzami, które siały spustoszenie na wschodnim wybrzeżu i środkowym zachodzie kraju.
Liczba śmiertelnych ofiar weekendowych burz wzrosła w poniedziałek do 18. Większość ludzi zginęła przygnieciona przez drzewa w samochodach i domach. Nawałnicy towarzyszył wiatr w porywach osiągający prędkość huraganu, nawet 130 kilometrów na godzinę. Usuwanie awarii prądu potrwa co najmniej do piątku - oceniają przedstawiciele zakładów energetycznych.
Władze oszacowały w poniedziałek, że prądu ciągle nie ma 2,2 mln ludzi - w stanach od Karoliny Północnej przez New Jersey (wschodnie wybrzeże) aż po Illinois położony na środkowym zachodzie. Prawie milion ludzi bez prądu to mieszkańcy stanów Wirginia i Maryland oraz amerykańskiej stolicy.
W poniedziałek rano w Waszyngtonie prawie 225 tys. budynków było pozbawionych elektryczności. Pracownikom rządowej administracji dano możliwość wzięcia dnia wolnego. Także gubernator sąsiadującego z Waszyngtonem stanu Maryland wezwał ludzi do pozostania w domach.
Brak prądu spowodował poważne problemy komunikacyjne. W hrabstwie Montgomery w stanie Maryland doszło w poniedziałek do 330 awarii świateł na skrzyżowaniach. Na szczęście duża część Amerykanów posłuchała apeli władz i pozostała w domach, dzięki czemu na drogach był mniejszy ruch niż zwykle.
Mamy awarię sieci energetycznej niespotykanych rozmiarów po przejściu nagłej burzy, której nikt się nie spodziewał - ocenił gubernator stanu Maryland Martin O'Malley. Zakłady energetyczne Pepco operujące na wschodzie USA ściągają do pomocy przy usuwaniu skutków awarii ekipy z tak odległych stanów, jak Floryda czy Georgia oraz Kanady. Do około 90 proc. odbiorców prąd uda nam się przywrócić dopiero w piątek - oceniła rzeczniczka prasowa Pepco Myra Oppel.
Sytuację mieszkańców stanów dotkniętych skutkami burz dodatkowo utrudniają panujące od ubiegłego tygodnia upały sięgające 40 stopni Celsjusza. Brak elektryczności uniemożliwia korzystanie z klimatyzatorów czy lodówek.
W poniedziałek amerykańskie Narodowe Centrum Meteorologiczne wprowadziło ostrzeżenie przed upałami w co najmniej 18 stanach. Amerykanie zastanawiają się, czy 2012 rok będzie rekordowo ciepły. Od 24 do 30 czerwca w całych Stanach Zjednoczonych padło 1928 rekordów temperatury.