Amerykański Departament Skarbu ogłosił w koordynacji z UE, Kanadą i Wielką Brytanią nałożenie kolejnej serii sankcji przeciwko Białorusi. Wprowadzono restrykcje na 20 osób związanych z reżimem Alaksandra Łukaszenki, w tym jego syna Dzmitrija oraz na 12 państwowych firm i instytucji. Restrykcje dotyczą też obrotu nowym białoruskim długiem.
"Te sankcje potwierdzają zobowiązanie władz USA, by nakładać koszty na reżim Łukaszenki za umożliwianie korupcji, łamanie praw człowieka, nieludzkie wykorzystywanie narażonych ludzi i organizowanie nieregularnej migracji oraz ataki przeciwko swobodom demokratycznym i międzynarodowym normom" - napisano w komunikacie resortu.
Szef dyplomacji USA Antony Blinken oświadczył z kolei, że posunięcia te pokazują "niezachwianą determinację USA, by działać w obliczu brutalnego reżimu, który w coraz większym stopniu represjonuje Białorusinów, podważa pokój i bezpieczeństwo w Europie".
Blinken pochwalił również Polskę, Litwę i Łotwę za ich "odpowiedź na kryzys migracyjny, wywołany przez reżim Łukaszenki na ich granicach".
Wprowadzone przez Waszyngton restrykcje zakazują "wszystkich transakcji, finansowania i innego obrotu nowym długiem z okresem zapadalności większym niż 90 dni". Zakaz obejmuje zarówno transakcje na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.
Sankcje dotknęły też powiązane z reżimem koncerny potasowe Białoruską Spółkę Potasową, Sławkalij, Agrorozkwit, firmy z białoruskiego sektora obronnego Biełtecheksport, AGAT, Kidma Tech i Gardserwis, a także białoruskie linie lotnicze TransAVIAexport, wraz z należącymi do nich samolotami.
Wśród objętych sankcjami osób jest m.in. syn Łukaszenki - Dzmirtij, przewodniczący Prezydenckiego Klubu Sportowego. W ten sposób dołączył na czarnej liście do swojego ojca oraz brata Wiktara. Większość z pozostałych osób z sankcjami, to członkowie aparatu bezpieczeństwa odpowiedzialni za przerzut migrantów z Bliskiego Wschodu na granicę z Polską i Litwą.
Sankcje USA zostały ogłoszone równocześnie z nowymi rundami restrykcji nałożonymi przez Unię Europejską, Kanadą i Wielką Brytanią.
"Departament Skarbu nadal będzie współpracował z społecznością międzynarodową, by odpowiadać na represje, korupcję i łamanie praw człowieka przez reżim Łukaszenki" - zapowiedział resort.
Kanada nałożyła nowe sankcje na Białoruś, wskazując na ustawiczne naruszanie praw człowieka przez ten kraj oraz na problemy migracyjne.
Sankcje zostały nałożone na 24 osoby i siedem podmiotów: Tsentrkurort, Presidential Sports Club, Gardservis (dawniej BelSecurityGroup), BelTechExport, Peleng JSC, 140 Repair Plant i AGAT Electromechanical Plant.
"Białoruski reżim musi odpowiedzieć za swoje działania, które wpływają na sytuację zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Razem ze swoimi międzynarodowymi partnerami Kanada sprzeciwia się działaniom Białorusi, mającym na celu uciszenie politycznych dysydentów i destabilizację regionu. Nie pozwolimy reżimowi Łukaszenki na dalsze naruszanie międzynarodowych zobowiązań bez konsekwencji. Prawa człowieka nie podlegają dyskusji" - powiedziała cytowana w komunikacie minister spraw zagranicznych Kanady Melanie Joly.
Wielka Brytania nałożyła kolejny, piaty już pakiet sankcji na Białoruś, co - jak wskazano - jest reakcją na stałe lekceważenie prawa międzynarodowego przez reżim Alaksandra Łukaszenki oraz nieustanne łamanie podstawowych wolności i praw człowieka.
W ramach nowego pakietu brytyjskich sankcji zamrożono aktywa firmy Biełaruśkalij, będącej jednym z największych na świecie producentów i eksporterów nawozów na bazie chlorku potasu (potażu) oraz ważnym źródłem dochodów i walut obcych dla reżimu Łukaszenki.
Sankcjami, polegającymi na zamrożeniu aktywów i zakazie wjazdu do Wielkiej Brytanii, objęto także 8 osób - pięcioro urzędników zajmujących się propagandą, którzy odegrali kluczową rolę w szerzeniu dezinformacji na Białorusi, wysokiego rangą urzędnika odpowiedzialnego za represje wobec społeczeństwa obywatelskiego i opozycji demokratycznej oraz sędziego i asystenta prokuratora, którzy są odpowiedzialni za liczne politycznie motywowane wyroki na dziennikarzy, aktywistów i uczestników pokojowych demonstracji.
Od czasu wyborów prezydenckich na Białorusi w sierpniu 2020 r. Wielka Brytania nałożyła już sankcje na ponad 100 osób i podmiotów, odpowiedzialnych za ich sfałszowanie oraz trwające od tego czasu represje i naruszenia praw człowieka. Wskazano, że są one tak ukierunkowane, by wywierać presji na Łukaszenkę, instytucje państwowe i osoby z jego otoczenia, ale by minimalizować, w miarę możliwości, wszelkie niezamierzone konsekwencje dla społeczeństwa białoruskiego.
"Wielka Brytania wierzy w wolność słowa, wolną prasę i wolność zrzeszania się. Nie będziemy odwracać wzroku, gdy członkowie opozycji, dziennikarze i aktywiści są nadal bici, więzieni i zabijani lub zmuszani do emigracji. Sankcje te są nadal wymierzone w ważne źródła dochodów reżimu Łukaszenki i wprowadzają ograniczenia dla osób odpowiedzialnych za jedne z najgorszych antydemokratycznych aktów na Białorusi. Wielka Brytania i nasi sojusznicy zawsze będą stać po stronie rządów prawa i pociągać do odpowiedzialności tych, którzy podważają wolność, demokrację i prawa człowieka" - oświadczyła brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss.
Komunikat Global Afairs Canada (GAC - resort spraw zagranicznych) podkreślił, że od sierpnia br., gdy nakładano poprzednie sankcje, sytuacja na Białorusi się pogorszyła, trwają aresztowania i ograniczane sią prawa do wolności wyrażania się, pokojowych zgromadzeń i wolności stowarzyszania się.
"Stało się również jasne, że reżim Łukaszenki organizuje niezgodną z prawem migrację przez swoje granice z Unią Europejską, z wielką szkodą dla stabilności regionu" - zwrócono uwagę w komunikacie GAC.
"Wspólne działania Kanady, USA, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej dowodzą szerokiego poparcia dla poszanowania prawa międzynarodowego i praw człowieka" - napisano w komunikacie.
Wcześniejsze sankcje dotyczyły łącznie 72 białoruskich funkcjonariuszy i urzędników oraz 5 podmiotów. Rząd Kanady przekazał też ponad 3 mln kanadyjskich dolarów na wsparcie organizacji i ruchów obywatelskich działających na rzecz demokracji, praw człowieka, a szczególnie praw kobiet i wolnych mediów.