Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył w opublikowanym w czwartek wywiadzie, że przeprowadzi referendum w sprawie przystąpienia swego kraju do NATO. Przypomniał, że w ostatnich latach poparcie jego rodaków dla Sojuszu znacząco wzrosło.
Zapytany przez dziennik "Berliner Morgenpost", czy członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim jest dla Ukrainy realistycznym celem, Poroszenko podkreślił, że decydująca jest dla niego wola Ukraińców.
Cztery lata temu członkostwo Ukrainy w NATO popierało zaledwie 16 proc. Ukraińców, dziś - 54 proc. Jako prezydent kieruję się wolą swego narodu i przeprowadzę referendum w kwestii przystąpienia do NATO. Jeśli Ukraińcy się za tym opowiedzą, zrobię wszystko, by osiągnąć członkostwo w Sojuszu - powiedział prezydent.
NATO jest niezastąpione - zaznaczył w wywiadzie Poroszenko oceniając, że jest to "jedyna funkcjonująca organizacja kolektywnego bezpieczeństwa".
Na pytanie, co dojście do władzy w USA Donalda Trumpa oznacza jego zdaniem dla procesu pokojowego na Ukrainie, Poroszenko zaznaczył, że wolałby "nie komentować domysłów na temat tego, kim mogą być przyjaciele i wrogowie nowego prezydenta" Stanów Zjednoczonych.
Fundamentalne interesy USA nie zostały zdefiniowane przez Donalda Trumpa czy Baracka Obamę, lecz przez ojców założycieli tego kraju przed 200 laty, są to: demokracja i wolność. Ukraina dąży do absolutnie tego samego, walcząc z rosyjską agresją - podkreślił.
Poroszenko ocenił, że "przedwczesne złagodzenie sankcji utrwaliłoby rosyjską agresję wobec Ukrainy i zagrażałoby całej Europie". Kto wie, w którym kraju (rosyjski prezydent Władimir) Putin zdecydowałby się w następnej kolejności pospieszyć z pomocą rosyjskiej mniejszości? W krajach bałtyckich, w Bułgarii, a może w Niemczech? - powiedział.
Jego zdaniem sankcje wobec Rosji spełniają swoje zadanie. Rosja płaci wysoką cenę za swoją agresję. Standard życia mocno (tam) spadł, rosyjska waluta traci na wartości. To sankcje trzymają Putina przy stole negocjacyjnym i to one zmuszą go do pełnej realizacji porozumienia pokojowego z Mińska (w sprawie uregulowania konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy)" - zaznaczył Poroszenko.
Ukraiński prezydent podkreślił, że od Unii Europejskiej oczekuje jedności i zdecydowania. Tylko stanowcza Europa, pod przywództwem Niemiec i Francji, może skłonić Rosję do respektowania mińskiego porozumienia - ocenił.
Zapytany o perspektywy członkostwa swego kraju w UE, Poroszenko powiedział, że Unia, popierana przez "ponad 70 proc. Ukraińców", "powinna zrozumieć, że z Ukrainą będzie bezpieczniejsza, pewniejsza i szczęśliwsza". Jego zdaniem Ukraina jest na dobrej drodze do spełnienia kryteriów akcesyjnych, m.in. "odczuwalnie" zmniejszyła deficyt budżetowy i inflację.
Przekonywał, że na Ukrainie powstała "wyjątkowa infrastruktura do walki z korupcją", której działanie "odczuwają także wysocy urzędnicy". Przypomniał, że funkcjonuje "elektroniczny system ewidencji wszystkich dochodów wszystkich urzędników państwowych i wymóg wypełniania przez nich deklaracji". Nie dziwi mnie, że rosyjska propaganda próbuje dyskredytować nasze starania - dodał.
Poroszenko wskazał na zagrożenie dla Europy ze strony prawicowego populizmu i populistycznej propagandy. Jego zdaniem UE powinna stworzyć "rosyjskojęzyczną stację telewizyjną o ponadnarodowym zasięgu", dzięki której pochodzący z Rosji wyborcy w UE "nie byliby skazani na propagandowych nadawców takich jak Russia Today".
APA