Brytyjska filia Twittera przeprosiła w sobotę kilka znanych kobiet, wśród nich działaczkę ruchu kobiecego, deputowaną do parlamentu i znane dziennikarki, za obelgi i groźby, których ofiarą padły za pośrednictwem mikrobloga.
Firma zapowiedziała także kroki, które mają ułatwić zgłaszanie przez użytkowników obraźliwych tweetów.
W lipcu na pierwszych stronach brytyjskich gazet znalazła się sprawa Caroline Criado-Perez, działaczki ruchu kobiecego. Wszczęła ona kampanię przeciw usunięciu z banknotów pięciofuntowych wizerunku reformatorki społecznej Elisabeth Fry. Criado-Perez została potem zasypana obraźliwymi tweetami, w tym groźbami gwałtu.
Policja aresztowała w związku z tymi groźbami dwóch mężczyzn. Jeden z nich jest podejrzany również o wysyłanie podobnych gróźb do deputowanej Partii Pracy Stelli Creasy.
Inny incydent dotyczył kilku znanych dziennikarek, które otrzymywały tweety od osoby grożącej im podłożeniem bomby i zniszczeniem ich domów.
Twitter po tych incydentach znalazł się w ogniu krytyki za niewystarczającą reakcję.
Główny menadżer brytyjskiej filii Tony Wang, przepraszając za incydenty w sobotę, przyznał, że obelgi i groźby, które otrzymywały użytkowniczki "są nie do zaakceptowania w świecie realnym i nie do zaakceptowania na Twitterze".
Criado-Perez, komentując przeprosiny, zauważyła, że obecny system zgłaszania nadużyć na mediach społecznościowych jest procesem "długim, skomplikowanym i niemożliwym do użycia" w przypadku ciągłych ataków.
Teraz cały nacisk na zgłaszanie (ataków) spoczywa na ofierze, często znajdującej się pod silną presją, zamiast na Twitterze, by zidentyfikował i zatrzymał sprawców - dodała Criado-Perez.
(jad)