Polacy uwięzieni na indonezyjskiej wyspie Lombok po potężnym trzęsieniu ziemi dzisiaj będą mogli ją opuścić - dowiedział się reporter RMF FM Patryk Michalski.
Żywioł zabił niemal 100 osób, a tysiące zostało ewakuowanych przez władze. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma informacji, by w Indonezji ucierpieli turyści z Polski.
Powrót części z nich do tej pory był jednak niemożliwy. Powodem był brak wolnych biletów.
Wczoraj po południu, jedna z uwięzionych na Lombok rodzin narzekała, że na miejscu została pozostawiona sama sobie. Ta sytuacja się zmieniła po informacjach podanych w RMF FM.
Pani Sandra, która jest na Lombok z mężem i rodzicami, dostała pierwsze informacje z polskiego MSZ. Resort ostrzegał przed wstrząsami wtórnymi, a także poinformował, że jeśli nie chcą czekać na samolot, mogą skorzystać z darmowego promu na Bali.
Z lotniska na Lombok wyleci jednak dzisiaj więcej samolotów, dzięki czemu Polacy będą mogli wcześniej opuścić wyspę. Z Dżakarty Polacy wrócą do Europy.
Z relacji Pani Sandry wynika, że na Lombok podczas trzęsienia ziemi było kilkadziesiąt osób z Polski.
Ognisko wstrząsów sejsmicznych znajdowało się na południowy wschód od miejscowości Loloan na wyspie Lombok, na głębokości 15 km, a według amerykańskich specjalistów - płycej, na głębokości 10,5 km. Władze wycofały początkowe ostrzeżenie przed tsunami.
Przed tygodniem na znanej z pięknych plaż i gór Lombok zginęło wskutek trzęsienia ziemi 17 osób, a rannych zostało ponad 350.
Indonezja, będąca największym archipelagiem na świecie, położona jest w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, charakteryzującym się dużą aktywnością sejsmiczną.
(ph)