Chińskie władze nadal szukają ocalałych z katastrofy statku pasażerskiego, który w poniedziałek zatonął na rzece Jangcy z 456 osobami na pokładzie. Szanse na znalezienie żywych maleją. Ponad 400 osób uznaje się za zaginione, uratowano 14.
W akcji ratunkowej uczestniczy ponad 4,6 tys. osób, w tym ponad 200 płetwonurków. W nocy na miejsce katastrofy dotarł statek z dźwigiem, drugi ma przybyć w ciągu dnia; obie jednostki zostaną wykorzystane do podniesienia wraku, dzięki czemu ratownicy zyskają więcej czasu na dostanie się do środka kadłuba.
Do 256 zrewidowano liczbę osób przebywających na pokładzie w chwili katastrofy; wśród nich jest 405 pasażerów z Chin, głównie osób w wieku 50-80 lat, oraz pięciu pracowników biura podróży i 46 członków załogi. Wcześniej media państwowe podawały, że na statku znajdowało się 258 osób.
Mimo prowadzonych od ponad 36 godzin poszukiwań dotychczas udało się uratować zaledwie 14 osób i wydobyć ciała kolejnych osiemnastu. Zauważa się, że z każdą godziną maleją szanse na znalezienie ocalałych wśród ok. 400 osób najprawdopodobniej uwięzionych we wnętrzu kadłuba.
We wtorek płetwonurkowie uratowali 65-letnią kobietę oraz dwóch mężczyzn; ratownicy usłyszeli ich krzyki dobiegające z wnętrza statku.
Wśród uratowanych jest kapitan i starszy mechanik. Obaj zostali zatrzymani. Agencja Xinhua przytoczyła ich relację, z której wynika, że przyczyną katastrofy w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego był cyklon i że statek zatonął w ciągu zaledwie dwóch minut.
Pozostaje niejasne, dlaczego mimo złej pogody statek nie przerwał rejsu i nie zawinął do pobliskiego portu. Ze zdjęć satelitarnych wynika ponadto, że ok. godz. 21.20 czasu miejscowego, na 10 minut przed katastrofą, statek z niewyjaśnionych powodów wykonał nagły zwrot.
(j.)