Nie żyje mężczyzna podejrzewany o udział w strzelaninie w Dallas. W nocy polskiego czasu snajperzy strzelali do policjantów zabezpieczających uliczny protest przeciwko brutalności policji. Od ran postrzałowych zginęło 5 funkcjonariuszy. Po strzelaninie trzy osoby zostały zatrzymane przez policję. Przez kilkadziesiąt minut trwała wymiana ognia z czwartym podejrzanym. Twierdził, że w centrum Dallas podłożono bomby.

Nie żyje mężczyzna podejrzewany o udział w strzelaninie w Dallas. W nocy polskiego czasu snajperzy strzelali do policjantów zabezpieczających uliczny protest przeciwko brutalności policji. Od ran postrzałowych zginęło 5 funkcjonariuszy. Po strzelaninie trzy osoby zostały zatrzymane przez policję. Przez kilkadziesiąt minut trwała wymiana ognia z czwartym podejrzanym. Twierdził, że w centrum Dallas podłożono bomby.
Jeden z podejrzanych /DALLAS POLICE DEPARTMENT /PAP/EPA

Szef policji w mieście David Brown powiedział wcześniej na konferencji prasowej, że na parkingu w centrum Dallas prowadzono negocjacje z czwartym podejrzanym. Osoba ta strzelała do funkcjonariuszy. Przekazała negocjatorom, że jej zamiarem jest zranienie kolejnych policjantów - oznajmił Brown.

Według niego władze nie mają pewności, czy zlokalizowano już wszystkich podejrzanych. Obok parkingu, gdzie trwała strzelanina, zatrzymano kobietę. Ponadto policja przesłuchuje dwie osoby, które jechały mercedesem zatrzymanym, gdy przekroczył on dozwoloną prędkość w pobliskiej bocznej uliczce.

Podczas demonstracji, która odbyła się w czwartek wieczorem, snajperzy postrzelili 11 funkcjonariuszy specjalnej jednostki policji SWAT. Pięciu policjantów zmarło.

Do strzelaniny doszło, kiedy kilkaset osób zgromadziło się w centrum miasta, aby zaprotestować przeciwko ostatnim przypadkom zastrzelenia przez białych policjantów dwóch Afroamerykanów w Luizjanie i Minnesocie.

Wydaje się, że dwóch snajperów strzelało do policjantów z wysoko położonych stanowisk podczas wiecu protestacyjnego - napisał w oświadczeniu szef policji w Dallas David Brown. Według niego strzelanina wyglądała na zasadzkę. Do części policjantów strzelano w plecy.



Policja w Dallas opublikowała na Twitterze zdjęcie jednego z podejrzanych.

W przekazywanych przez sieć CNN relacjach widać było demonstrantów idących ulicą w centrum miasta w kierunku ratusza. Nagle rozległy się odgłosy strzałów. Ludzie zaczęli uciekać w panice. Wszyscy krzyczeli, uciekali. Słyszałam co najmniej 30 strzałów. Widziałam policjanta, który pomagał protestującym. Nagle padło 6-8 strzałów. Oficer upadł – relacjonowała jedna z uczestniczek demonstracji.

Demonstracji towarzyszyły dziesiątki policjantów i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.

Barack Obama: USA zszokowana strzelaniną

Prezydent Barack Obama potępił strzelaninę w Dallas.

Obama, który przebywa obecnie na szczycie NATO w Warszawie, powiedział na konferencji prasowej, że Ameryka jest "zszokowana" wydarzeniami w Dallas.

Dodał, że wszystkie fakty nie są jeszcze znane, lecz był to "wykalkulowany podły atak". Podkreślił, że amerykańskie społeczeństwo powinno wyrazić wdzięczność wszystkim ludziom, którzy strzegą bezpieczeństwa w kraju. Zapowiedział, że winni zostaną ukarani i poprosił Amerykanów, aby modlili się za zastrzelonych policjantów i ich rodziny.

Dochodzenie ws. zastrzelenia 37-Afroamerykanina

Jeszcze przed strzelaniną Departament Sprawiedliwości USA poinformował, że rozpoczął dochodzenie w sprawie zastrzelenia przez dwóch białych policjantów w Baton Rouge, w stanie Luizjana, 37-letniego Afroamerykanina Altona Sterlinga.

Sterling został powalony, przyciśnięty do ziemi i śmiertelnie postrzelony w klatkę piersiową w ubiegły wtorek, na parkingu przy centrum handlowym w Baton Rouge. Policjanci mieli zatrzymać go po otrzymaniu informacji telefonicznej o czarnoskórym mężczyźnie, który miał grozić bronią. Według policji Sterling miał za sobą przeszłość kryminalną. Funkcjonariusze zostali aresztowani.

Następnego dnia, w środę na przedmieściu Minneapolis - St. Paul, stolicy stanu Minnesota, policjant podczas zatrzymania postrzelił 32-letniego Afroamerykanina Philando Castilego. Rannego zabrano do szpitala, gdzie później zmarł.

Prezydent Barack Obama oświadczył, że w amerykańskim systemie sprawiedliwości "są problemy, które muszą zostać wyeliminowane". Zaznaczył, że dane wykazują iż Afroamerykanie, są bardziej narażeni na tego typu sytuacje. Podkreślił, że nie można o tym zapominać ani tolerować tego stanu rzeczy. Złożył też kondolencje bliskim ofiar.

(mpw)