Prezydent Turcji ostrzegł przed atakiem na prowincję Idlib, ostatnią dużą enklawę rebeliantów w Syrii. To byłaby masakra - powiedział Recep Tayyip Erdogan, którego cytuje turecki dziennik "Hurriyet".

Prezydent Turcji ostrzegł przed atakiem na prowincję Idlib, ostatnią dużą enklawę rebeliantów w Syrii. To byłaby masakra - powiedział Recep Tayyip Erdogan, którego cytuje turecki dziennik "Hurriyet".
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan /IGOR KOVALENKO /PAP/EPA

Erdogan powiedział dziennikarzom w samolocie, w drodze powrotnej do kraju po zakończeniu wizyty w Kirgistanie, że sytuacja w Idlibie ma kluczowe znaczenie dla Turcji. Nie daj Boże, jeśli region ten zostanie zasypany pociskami. To będzie prawdziwa masakra - ostrzegł turecki prezydent.

Wojska syryjskie, wspierane przez siły irańskie i rosyjskie, przygotowują się do zbrojnej ofensywy na Idlib.

Turcja, która zgodnie z zeszłorocznym porozumieniem z Rosją i Iranem ma w Idlibie posterunki wojskowe, przestrzega przed ofensywą na tę kontrolowaną przez rebeliantów enklawę.

Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu ostrzegł we wtorek przed możliwą "katastrofą humanitarną" w przypadku "wojskowego rozwiązania". Ankara obawia się również, że ofensywa spowoduje falę migrantów na południowej granicy tureckiej.

W rozmowie z dziennikarzami Erdogan wyraził przekonanie, że zaplanowany na piątek w Teheranie szczyt ws. konfliktu syryjskiego z udziałem prezydentów Turcji, Rosji i Iranu przyniesie "pozytywne rezultaty".

Prezydent Turcji odniósł się także do obecnego kryzysu w stosunkach amerykańsko-tureckich w związku ze sprawą pastora Andrew Brunsona. Turcja nie może spełnić bezprawnych żądań Stanów Zjednoczonych w tej sprawie - podkreślił Erdogan.

USA domagają się uwolnienia przetrzymywanego w areszcie domowym w Turcji amerykańskiego pastora. Ankara oskarża go o szpiegostwo, wspieranie kurdyjskich separatystów i udział w udaremnionym zamachu stanu z lipca 2016 roku oraz kontakty z siatką mieszkającego w USA tureckiego kaznodziei Fethullaha Gulena, który według tureckich władz stał za nieudanym puczem wojskowym.

Brunson został aresztowany w Turcji w październiku 2016 roku podczas masowych represji i czystek związanych z próbą puczu. Po 20 miesiącach przetrzymywania w więzieniu Brunson został objęty aresztem domowym. Prokuratura domaga się dla pastora 20 lat więzienia, ale grozi mu nawet do 35 lat kary.

Turecki sąd odrzucił wniosek o zwolnienie go z aresztu domowego oraz o zniesienie zakazu podróży.

W odpowiedzi prezydent USA Donald Trump nałożył dwojakie restrykcje na Ankarę: podwoił cła na turecką stal i aluminium oraz ukarał sankcjami dwóch ministrów - sprawiedliwości Abdulhamita Gula i spraw wewnętrznych - Suleymana Soylu.

Amerykańskie sankcje i pogarszające się relacje między Ankarą i Waszyngtonem doprowadziły do zapaści tureckiej waluty. Turcja odpowiedziała na amerykańskie restrykcje podwojeniem ceł na niektóre towary importowane z USA, w tym samochody osobowe, alkohol i tytoń.

(mpw)