​Dwaj buddyjscy mnisi zginęli, a dwaj inni odnieśli obrażenia w ataku na świątynię położoną na zamieszkanym głównie przez muzułmanów południu Tajlandii, gdzie aktywny jest ruch separatystyczny - poinformowała w sobotę agencja Reutera za miejscową policją.

To pierwsze zabójstwo buddyjskiego mnicha w tym regionie kraju od ponad trzech

lat.

Według policji ataku na świątynię Rattanupap w prowincji Narathiwat dokonała

grupa co najmniej sześciu uzbrojonych mężczyzn, ubranych jak funkcjonariusze rządowych

sił bezpieczeństwa, którzy w piątek wieczorem wtargnęli do świątyni i otworzyli

ogień do znajdujących się tam ludzi.

Rząd i przywódcy religijni, także muzułmańscy, w Tajlandii potępili atak.

Premier Prayut Chan-ocha zlecił służbom "zbadanie tego incydentu i

zatrzymanie przestępców".

Sprawcy na razie pozostają na wolności.

Na południu Tajlandii od ponad 50 lat trwa separatystyczna rebelia. Od

nasilenia konfliktu w 2004 roku ponad 6,9 tys. ludzi straciło życie, a ok. 13

tys. zostało rannych - wynika z danych niezależnej organizacji Deep South

Watch.

Większość mieszkańców Tajlandii to wyznawcy buddyzmu, ale muzułmanie stanowią

większość w trzech prowincjach na południu kraju, przy granicy z Malezją.

Żadna osoba ani organizacja nie przyznała się do przeprowadzenia piątkowego

ataku, co - jak zauważa Reuters - w tym konflikcie nie stanowi rzadkości.

Przywódcy religijni buddystów i muzułmanów często padali ofiarą ataków

przypisywanych rebeliantom. Od 2004 roku zginęło w nich co najmniej 23 mnichów

buddyjskich, a ponad 20 odniosło obrażenia; ostatni taki atak miał miejsce w

2015 roku. 11 stycznia br. także w prowincji Narathiwat postrzelony został

imam.

Podobne ataki nadały nowy, wyznaniowy aspekt konfliktowi, który wyrósł z napięć

na tle etnicznym i narodowościowym - podkreśla Reuters.

Opracowanie: