Od miesiąca coś lata i świeci nocą nad New Jersey w Stanach Zjednoczonych. Sprawę można by zignorować i wrzucić do szuflady "drony hobbystów", ale pod naciskiem opinii publicznej, polityków i mediów, wydarzenia nabrały sporej dynamiki. W kwestii dużych, świecących obiektów latających nad miastem wypowiedziało się FBI, a także Biały Dom.
Pierwszy raz pojawiły się na niebie 18 listopada. Od tej pory obiekty nazywane "dronami" pojawiają się późnymi godzinami nocnymi. NBC News powołuje się na urzędnika administracji lokalnej, który twierdzi, że doniesienia o obiektach napływały każdej nocy, poza Świętem Dziękczynienia. W ciągu dnia nie notowano zbyt wielu podobnych zgłoszeń.
Chociaż pierwotnie drony pojawiły się nad New Jersey, obecnie są widywane na terenie całego kraju. Doniesienia o światłach na niebie spływają z Nowego Jorku, Maryland i Florydy i innych miejsc.
Mieszkańcy New Jersey opowiadają, że widzieli drony latające nad ich głowami, czasami w grupach. Obserwacji nie dokonywali jedynie cywile, ale również pracownicy straży przybrzeżnej USA.
Najdziwniejsze w całej sprawie jest to, że nikt nie potrafi powiedzieć, czym są te obiekty. Władze USA również nie potrafiły udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
"Otrzymaliśmy raporty od opinii publicznej i organów ścigania sięgające kilku tygodni wstecz" - informowało FBI 3 grudnia, a 12 dnia bieżącego miesiąca Federalne Biuro Śledcze i Departament Bezpieczeństwa Krajowego opublikowały oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
"W tej chwili nie mamy dowodów na to, że zgłoszone obserwacje dronów stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego lub bezpieczeństwa publicznego lub mają powiązania zagraniczne". Później pojawia się informacja o tym, że obiekty nadal są przedmiotem badań służb, które wysyłają "personel" i "przyrządy" do zbadania i potwierdzenia, "czy zgłoszone loty dronów to faktycznie drony, czy też załogowe statki powietrzne lub inne niedokładne obserwacje".
Tony Perry, burmistrz Middletown w stanie New Jersey, powiedział w czwartek CNN, że w ciągu ostatniego tygodnia nad jego miastem zauważono ponad 40 dronów. Poinformował też, że obiekty są "rozmiaru SUV-a" i latają z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę.
Nie jestem pewien, jak ktokolwiek może po prostu siedzieć i mówić, że nie ma bezpośredniego zagrożenia - zastanawiał się Perry.