Sekretarz Departamentu Obrony USA przybył z wizytą do Izraela. Szef Pentagonu ma do poruszenia z izraelskimi władzami szereg tematów - począwszy od napięć na okupowanym Zachodnim Brzegu, przez wsparcie Ukrainy, na programie nuklearnym Iranu kończąc.
W ostatnim czasie kipi na Zachodnim Brzegu. To część Palestyny, ale de facto kontrolowana przez Izrael. Dochodzi tam do regularnych starć pomiędzy Palestyńczykami a żydowskimi osadnikami.
Najgłośniejszy epizod trwającego konfliktu miał miejsce 26 lutego w miejscowości Huwara, gdzie Palestyńczyk zabił dwóch braci z żydowskiej osady. Doprowadziło to do akcji odwetowej ze strony Żydów.
Zamieszki wywołały ogólnoświatowe oburzenie i potępienie. Oliwy do ognia dolał minister finansów Izraela Becalel Smotricz, który powiedział, że Huwarę powinno wymazać się z mapy. Polityk potem częściowo wycofał się ze swoich słów.
Od początku roku siły izraelskie zabiły ponad 70 Palestyńczyków - wśród ofiar są zarówno bojownicy, jak i cywile. W tym samym czasie Palestyńczycy zabili 13 Izraelczyków i jedną Ukrainkę.
W czwartek doszło do kolejnego incydentu. Na kilka godzin przed tym, jak Lloyd Austin wylądował na lotnisku Ben Guriona nieopodal Tel Awiwu, siły izraelskie zabiły trzech członków Islamskiego Dżihadu.
Nie może zatem dziwić, że napięcia na Zachodnim Brzegu są jednym z głównych tematów, o których Lloyd Austin będzie rozmawiał z izraelskimi politykami.
Tuż po przylocie szef Pentagonu spotkał się już z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Sekretarz obrony USA wezwał do "podjęcia natychmiastowych kroków w celu deeskalacji przemocy i pracy na rzecz sprawiedliwego i trwałego pokoju".
Chęć unormowania sytuacji na okupowanym terytorium jest tym silniejsza, że w Waszyngtonie rosną obawy, iż może ona odwrócić uwagę Izraelczyków od wysiłków na rzecz przeciwdziałania Iranowi.
"Zaabsorbowanie (uwagi) Izraela Zachodnim Brzegiem pomniejsza naszą zdolność skupienia się na obecnym zagrożeniu strategicznym, a mianowicie na niebezpiecznych postępach nuklearnych Iranu oraz ciągłej, zarówno regionalnej, jak i globalnej, agresji" - powiedział jeden z amerykańskich urzędników, cytowany przez agencję Reutera.
Należy przypomnieć, że Stany Zjednoczone są najbliższym sojusznikiem Izraela. Oba kraje są coraz bardziej zaniepokojone ostatnimi działaniami Iranu dotyczącymi jego programu nuklearnego.
Z opublikowanego we wtorek 28 lutego raportu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej wynika, że w ostatnich miesiącach Iran nadal zwiększał swoje zapasy wzbogaconego uranu.
Według raportu, Teheran posiada 18 razy więcej wzbogaconego uranu niż wynosi jego limit, zapisany w umowie z 2015 roku. Precyzyjniej mówiąc - całkowite zapasy wyniosły w połowie lutego 3760,8 kg, w tym 434,7 kg na poziomie wzbogacenia 20 proc. i 87,5 kg na poziomie 60 proc.
Agencja poinformowała ponadto, że wykryła w Iranie cząsteczki uranu wzbogaconego do 83,7 proc., a do wyprodukowania bomby atomowej potrzebny jest uran wzbogacony w 90 proc.
Ciekawostką jest fakt, że - według porozumienia atomowego - Teheran nie powinien wzbogacać uranu powyżej poziomu 3,67 proc. Tymczasem jak gdyby nigdy nic wcześniej informował, że uruchomione przez niego wirówki zostały ustawione na wzbogacanie poziomu czystości uranu "tylko" do 60 proc.
Iran wzbogaca uran do poziomu 60 proc. od wiosny 2021 roku, a trzy miesiące temu zaczął do tego wykorzystywać również zbudowane głęboko pod ziemią laboratorium Fordo.
Jeśli Iran osiągnie 90 proc., próg niezbędny do stworzenia broni jądrowej, a Izrael nie podejmie działań - będzie to w zasadzie akceptacja faktu, że Iran ma możliwość zbudowania arsenału nuklearnego. A to dla Izraela czerwona linia, na której przekroczenie nie może pozwolić.
W miniony piątek i sobotę z wizytą w Iranie przebywał dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafel Grossi. Odbył tam serię spotkań z irańskimi urzędnikami, w tym prezydentem Ebrahimem Raisim.
Raisi przyznał, że "współpraca jest dwukierunkowa i może być kontynuowana w oparciu o utrzymanie niezależności agencji i praw narodu irańskiego". Odniósł się w ten sposób do reakcji Stanów Zjednoczonych i Izraela na doniesienia o irańskim programie nuklearnym.
Na sobotniej wspólnej konferencji prasowej z najwyższym urzędnikiem Iranu ds. energii nuklearnej Mohammadem Eslamim Grossi powiedział, że "przeprowadził konstruktywną dyskusję" i jest pewien, że "możliwe jest osiągnięcie ważnych porozumień".
Irański program nuklearny jest pod lupą izraelskich władz od dłuższego czasu. 22 lutego portal tamtejszej telewizji Channel 12 informował, że w poprzedzających tygodniach premier Izraela Benjamin Netanjahu odbył serię pięciu tajnych spotkań, w trakcie których postanowiono zwiększyć poziom izraelskich przygotowań i gotowości do ataku na irańskie obiekty nuklearne.
W rozmowach - jak przekazał Channel 12 - miała uczestniczyć cała elita kraju ws. bezpieczeństwa, w tym minister obrony Joaw Galant, szef Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela Herci Halewi, szef agencji wywiadowczej Mossad i dowódcy izraelskiej armii.
Wtedy ustalenia miały zostać przekazane Antony'emu Blinkenowi. Sekretarz stanu USA pod koniec stycznia spotkał się w Jerozolimie z najwyższymi rangą izraelskimi politykami, w tym z Netanjahu.
Teraz w Izraelu przebywa kolejny wysoki rangą amerykański polityk. Co zatem przyniesie jego wizyta? Tego dowiemy się zapewne w następnych tygodniach bądź miesiącach, ale nie ma wątpliwości - Amerykanom i Izraelczykom nie brakuje tematów do rozmów.