Były minister finansów Rishi Sunak oraz szefowa dyplomacji Liz Truss zmierzą się w finałowej turze wyborów nowego lidera rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej. Zwycięzca zastąpi Borisa Johnsona na stanowisku premiera.
W przeprowadzonej dzisiaj piątej turze - ostatniej, w której głosowali członkowie klubu poselskiego konserwatystów - Sunak otrzymał poparcie 137 z nich, Truss - 113, a trzecia kandydatka, wiceminister handlu międzynarodowego Penny Mordaunt - 105.
W decydującej turze głosować będą już nie posłowie, ale wszyscy członkowie Partii Konserwatywnej.
Sunak i Truss od momentu rozpoczęcia w zeszłym tygodniu partyjnych wyborów uznawani byli za głównych pretendentów do zastąpienia Johnsona, ale szefowa dyplomacji dopiero w dzisiejszym głosowaniu po raz pierwszy znalazła się w czołowej dwójce. We wszystkich poprzednich turach na drugim miejscu była Mordaunt, która w pewnym momencie nawet niespodziewanie wyrosła na faworytkę do wygranej, ale Truss stopniowo nadrabiała do niej dystans.
Władze Partii Konserwatywnej poinformowały, że karty do głosowania dla ok. 200 tys. jej członków, będą rozsyłane od 1 sierpnia, a ci na ich odesłanie będą mieli czas do 2 września. W poprzednich wyborach partyjnych, w 2019 roku, gdy wygrał Boris Johnson, głosowanie trwało tylko dwa tygodnie. Jak już wcześniej podano, nazwisko nowego lidera ogłoszone zostanie 5 września. Następnego dnia, gdy Izba Gmin po raz pierwszy zbierze się po wakacyjnej przerwie, wybrana osoba formalnie zastąpi Johnsona na stanowisku premiera.
Choć Rishi Sunak zajął pierwsze miejsce we wszystkich pięciu głosowaniach w klubie poselskim, nie jest faworytem do wygranej, bo poparcie wśród szeregowych członków partii rozkłada się inaczej. Według opublikowanego wczoraj sondażu ośrodka YouGov, w głosowaniu członków partii przegrywa on z Truss stosunkiem 35:53 proc. Ale poparcie członków partii jest bardzo zmienne; w ciągu 10 dni trwania wyborów każdy z trójki Sunak, Truss, Mordaunt był w którymś momencie wskazywany jako wyraźny faworyt.
Tym, co z punktu widzenia Partii Konserwatywnej powinno być niepokojące, jest inny sondaż, który dziś opublikował ośrodek Opinium. Wynika z niego, że niezależnie, kto zostanie nowym liderem konserwatystów, opinia publiczna wolałaby rząd pod przywództwem Keira Starmera z Partii Pracy. W przypadku, gdyby na czele konserwatystów stał Sunak, laburzyści mają przewagę 11 punktów procentowych (46:35 proc.), a gdyby była to Truss - 14 punktów. (46:32 proc.).
Wybory nowego lidera konserwatystów zostały rozpisane po tym, jak 7 lipca rezygnację zapowiedział Boris Johnson. Do jej złożenia został zmuszony po fali odejść posłów ze stanowisk rządowych, gdy wyszło na jaw, że powierzył on ważne stanowisko w klubie poselskim Chrisowi Pincherowi, choć wiedział o tym, że postawiono mu zarzuty dotyczące molestowania seksualnego. Była to jednak tak naprawdę kolejna z serii kontrowersji w ostatnich miesiącach, które powodowały, iż Johnson stopniowo tracił zaufanie własnych posłów.
Do walki o przywództwo w Partii Konserwatywnej zgłosiło się początkowo 11 posłów, ale trzech z nich nie zebrało wymaganej liczby podpisów swoich kolegów klubowych i w pierwszej turze wystartowało ostatecznie ośmiu.