Co najmniej 10 tysięcy studentów i licealistów manifestowało w czwartek na ulicach Barcelony poparcie dla zapowiedzianego na niedzielę referendum w sprawie nieodległości Katalonii, którego zakazały władze Hiszpanii i któremu są zdecydowane przeszkodzić.
Młodzież akademicka i licealna wyznaczyła sobie na miejsce spotkania okolice historycznego Uniwersytetu Barcelony w samym sercu stolicy Katalonii, dokąd przemaszerowała głównymi ulicami miasta, skandując: "Zagłosujemy!", "Niepodległość!". Niesiono m.in. transparenty z napisami "Nie zawieszajcie nam demokracji".
Jak ocenia w korespondencji ze stolicy Katalonii agencja AFP, społeczeństwo katalońskie jest w sprawie ogłoszenia niepodległości siedmiomilionowego, najbogatszego regionu Hiszpanii podzielone niemal dokładnie na pół. Jednak 70 proc. Katalończyków pragnie móc się w tej sprawie wypowiedzieć w legalnym głosowaniu.
Katalońscy studenci i licealiści ogłosili strajk i rozpoczęli przed tygodniem uliczne demonstracje w odpowiedzi na ofensywę rządu i pozostałych centralnych instytucji hiszpańskich zmierzającą do udaremnienia referendum.
Nasilenie protestów katalońskiej młodzieży przeciwko zakazowi przeprowadzenia referendum jest w opinii zagranicznych obserwatorów odpowiedzią na konsekwentny nacisk hiszpańskiej administracji i policji, który ma uniemożliwić władzom regionalnym głosowanie w sprawie niepodległości Katalonii.
Hiszpańskie organa sprawiedliwości nakazały regionalnej katalońskiej policji Mossos d'Esquadra zamknąć najpóźniej w piątek wieczorem budynki szkolne, aby udaremnić władzom regionalnym przeprowadzenie tam w niedzielę głosowania. Miejscowa policja wyraziła jednak już w środę zastrzeżenia co do skutków tego polecenia, obawia się bowiem rozruchów.
Hiszpański sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa Jose Antonio Nieto po zwołanym przez premiera Katalonii spotkaniu w Barcelonie poświęconym roli, jaką powinny odegrać siły policyjne w dniu referendum, złożył w czwartek na konferencji prasowej w Barcelonie następujące oświadczenie: "W toku tego spotkania zwróciliśmy się do premiera rządu regionalnego Carlesa Puigdemonta, aby działał zgodnie z prawem i zagwarantował pokojowe współistnienie obywateli, podejmując najrozsądniejszą, naszym zdaniem, decyzję w kwestii rozwiązania tego problemu: odwołał referendum wyznaczone na 1 października (i zawieszone wcześniej przez hiszpański Trybunał Konstytucyjny)".
Nieto powtórzył kolejny raz, że rząd nie pozwala na przeprowadzenie referendum, chociaż nie może zabronić ludziom demonstrowania.
W niedzielę każdy będzie mógł to robić na różne sposoby, w formie pikników lub demonstracji w celu wyrażenia swych uczuć, ale nie powinno dochodzić do łamania prawa - powiedział Nieto na konferencji prasowej.
Oświadczenie to spotkało się z natychmiastową ripostą katalońskiego ministra ds. regionalnych Joaquima Forna, który oświadczył na konferencji prasowej, że referendum odbędzie się w niedzielę, tak jak zaplanowano.
Na rozkaz Madrytu policja otoczy każdy z 2 500 lokali wyborczych w Katalonii. W akcji ma wziąć udział co najmniej 4 000 policjantów przysłanych z innych regionów kraju, 5 000 funkcjonariuszy stacjonujących w Katalonii, a ponadto 17 000 członków Mossos d'Esquadra.
Reuters w korespondencji z Katalonii prognozuje, że katalońskie demonstracje będą miały z pewnością charakter pokojowy, ale niepokój ekspertów budzi ewentualne pojawienie w dniu referendum grup zagranicznych anarchistów.
Katalońskie władze regionalne są zdecydowane przeprowadzić referendum, mimo że rząd centralny wysłał w ostatnich dniach do Katalonii dodatkowe rezerwy sił policyjnych: 10 tys. funkcjonariuszy, którzy mają to uniemożliwić.
Wcześniej przeprowadzono policyjne konfiskaty spisów wyborców, urn wyborczych, komputerów, kart do głosowania i innych niezbędnych materiałów.
Madryt zastosował również cały system bardzo dotkliwych kar pieniężnych dla wszystkich urzędników katalońskiej administracji, którym udowodni się wykorzystanie środków publicznych - w tym komputerów - do przygotowywania i przeprowadzenia referendum niepodległościowego.
Minister Forn spotkał się z dowódcami lokalnych jednostek policyjnych, starając się zmniejszyć napięcie, jakie panuje w strukturach policji przed planowanym na niedzielę głosowaniem.
Bank Hiszpanii ostrzegł w czwartek przed "ryzykiem", jakie dla wzrostu gospodarczego kraju może stanowić spowodowany przez przygotowania do referendum wzrost napięcia w Katalonii. Napięcia polityczne w Katalonii mogą doprowadzić do nadwerężenia zaufania do możliwości ekonomicznych i wpłynąć na podejmowanie decyzji dotyczących warunków finansowania - podał hiszpański bank centralny w raporcie kwartalnym.
Mimo to Bank Hiszpanii utrzymuje swe prognozy dotyczące wzrostu PKB w kraju: 3,1 proc. w 2017 r., 2,5 proc. w 2018 r. i 2,2 proc. w 2019 r.
Katalonia dostarczyła w 2016 r. 19 proc. hiszpańskiego PKB, dokładnie tyle samo, co Madryt, i była nadal najbogatszym regionem kraju. Pozostawiała daleko w tyle wszystkie inne regiony Hiszpanii, jest największym hiszpańskim eksporterem: stąd pochodzi jedna czwarta wszystkich dóbr eksportowanych przez kraj, w tym produktów rolnych i chemicznych oraz produkcji przemysłu samochodowego.
Katalonia to również region Hiszpanii dostarczający największych dochodów z turystyki. W 2016 r. odwiedziło ją 18 mln cudzoziemców.
(ł)