Hiszpańscy deputowani będą dziś drugi dzień debatować nad wotum zaufania dla rządu obecnego premiera Pedro Sancheza. Jego próba zdobycia poparcia wśród separatystów z Katalonii i Kraju Basków oburzyła większość społeczeństwa. To przełożyło się na wielotysięczne protesty w hiszpańskich miastach. Podobnie było wczoraj zarówno przed parlamentem, jak i siedzibą hiszpańskiej partii socjalistycznej.
Jak informuje wysłannik RMF FM do Madrytu Mateusz Chłystun, protestujący nie tracą nadziei na powstrzymanie trzeciego gabinetu Pedro Sancheza. Liczą na zdecydowaną reakcję opozycji.
Mamy nadzieję, że przez to nasze działanie coś się zmieni i zobaczymy zdecydowanie działania. Wyjście na ulicę to jedyne, co możemy teraz zrobić - usłyszał dziennikarz RMF FM od jednej z protestujących przed budynkiem kongresu.
Politycy hiszpańskiej opozycji, z którymi rozmawiał Mateusz Chłystun, przyznają jednak, że mają związane ręce, bo nie mają większości w parlamencie. W pewnym sensie godzą się z rządami lewicy przez kolejne cztery lata.
Część manifestujących zdaje sobie z tego sprawę, ale do ostatniej chwili zamierza wyrażać swój sprzeciw wobec premiera Sancheza.
Chcemy być częścią Europy, chcemy być wolni i mieć wpływ na to, co dzieje się w naszym kraju. Chcą nam to odebrać, a ja się na to nie zgadzam. Jeśli w coś wierzysz, musisz o to walczyć - mówiła inna z protestujących.
Wczoraj wieczorem policja użyła pałek do rozproszenia demonstrujących przed siedzibą Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) w Madrycie.
Blisko trzy tysiące osób skandowało hasła przeciwko rządowi Sancheza, separatystom z Katalonii oraz niektórym krajowym mediom.
"Premier jest zdrajcą!", "To jest zamach stanu!", "Hiszpańskie media manipulują!", "Separatyści do więzienia!" - skandowali zgromadzeni w centrum Madrytu manifestanci. Kilku spaliło flagi Katalonii.
Krótko przed północą oddziały policji szturmowej rozpoczęły akcję przeciwko części manifestujących osób. Miały one rzucać w funkcjonariuszy butelkami i petardami. Użyto pałek oraz tarcz. Zatrzymano co najmniej dziewięciu protestujących.
Hiszpańscy deputowani nad wotum zaufania dla rządu mają głosować dziś około godz. 14. Sanchez może liczyć na poparcie kierowanych przez siebie socjalistów, radykalnie lewicowego bloku Sumar, a także mniejszych ugrupowań regionalnych, w tym separatystycznych partii z Kraju Basków i Katalonii.
W zamian za poparcie dla swojego gabinetu lider PSOE obiecał secesjonistom z Katalonii amnestię, która obejmie m.in. osoby skazane za organizację nielegalnego referendum niepodległościowego w tym regionie w 2017 r.