Sprawca sobotniej masakry w synagodze w Pittsburghu powiedział policji, że chciał zabić wszystkich Żydów, gdyż ci "dokonują ludobójstwa" na jego narodzie - ujawnił w niedzielę prokurator Scott Brady.
Poinformował on też, że wstępne przesłuchanie Roberta Bowersa odbędzie się w poniedziałek po południu oraz że nie ma przesłanek wskazujących na to, by sprawca działał w porozumieniu z innymi osobami.
Agent FBI Robert Jones powiedział, że gdyby Bowersowi udało się wyjść z synagogi, prawdopodobnie doszłoby do dalszych aktów przemocy. Przekazał także, że nie ma żadnych konkretnych przyczyn, dla których Bowers wybrał akurat synagogę Drzewo Życia, a nie jakąś inną.
Władze Pittsburgha poinformowały w niedzielę o tożsamości ofiar masakry; zginęło 11 osób w wieku od 54 do 97 lat. Ciała znaleziono w trzech różnych miejscach w synagodze; wewnątrz padło bardzo wiele strzałów, trwało to około 20 minut, a analiza miejsca zbrodni może zająć do tygodnia - powiedział Jones.
Policja złożyła oficjalny raport z przebiegu sobotniej operacji, z którego wynika, że tuż przed godz. 10 po raz pierwszy wezwano pomoc z synagogi, dzwoniąc na numer alarmowy 911. Na miejscu zjawił się policjant, który wezwał posiłki. Do synagogi wysłano policyjny zespół taktyczny SWAT, który dostrzegł napastnika zabarykadowanego na drugim piętrze budynku. Wywiązała się strzelanina, w której rannych zostało dwóch policjantów. Jeden z nich jest w stanie krytycznym. Dwóch kolejnych policjantów zostało rannych od pocisków i rozbitego szkła.
Bowers miał ze sobą cztery sztuki broni, w tym karabin AR-15. Został ranny, i gdy był opatrywany przez policjanta powiedział, że "chciał zabić wszystkich Żydów" oraz że Żydzi "dokonują ludobójstwa na jego narodzie" - głosi oświadczenie policji.
W sobotę Bowersowi postawiono 29 zarzutów o przestępstwa federalne i 30 o przestępstwa stanowe. Prokurator generalny Jeff Sessions oznajmił, że "może to prowadzić do kary śmierci".
Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier napisał do prezydenta Donalda Trumpa list kondolencyjny, w którym zauważył, że zbrodnia Bowersa "przypomina nam wszystkim, że musimy robić wszystko, co w naszej mocy, by opowiedzieć się przeciw nienawiści i przemocy, przeciw antysemityzmowi i wykluczeniu".
Trump zapowiedział, że uda się do Pittsburgha, ale nie podał żadnych szczegółów.
W samym Pittsburghu w nocy z soboty na niedzielę tysiące ludzi wzięły udział we wspólnym czuwaniu. Wiele osób - w rozmowie z agencją AP - wiązało sobotnią tragedię z klimatem napięcia i głębokich podziałów politycznych.
Burmistrz miasta Bill Peduto oświadczył, że konieczne jest ponowne podjęcie debaty o ograniczeniu dostępu do broni i nie zgadza się on z oceną prezydenta, który w sobotę powiedział, że skutki ataku byłyby mniej dramatyczne, gdyby w synagodze byli uzbrojeni ludzie. Peduto podkreślił, że problemem nie jest bark uzbrojonych strażników, tylko łatwy dostęp do broni, którą mogą się posłużyć ludzie chcący "wyrazić rasistowską nienawiść za pomocą zbrodni".
Bowers nie był nigdy wcześniej notowany przez policję; w mediach społecznościowych zamieszczał antysemickie i antyimigranckie komentarze. Jego ostatni wpis głosi, że hebrajskie Stowarzyszenie Pomocy Imigrantom "lubi ściągać (do USA) najeźdźców, który zabijają naszych ludzi. Nie mogę siedzieć i patrzyć, jak zarzynani są moi ludzie. P... ich optykę. Wchodzę".
Według Ligi Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League) strzelanina w Pittsburghu "jest prawdopodobnie najbardziej śmiercionośnym atakiem na społeczność żydowską w historii Stanów Zjednoczonych".
(ł)