Zanosi się na ostre starcie w trakcie dzisiejszego spotkania unijnych ministrów ds. energii - informuje dziennikarka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Kwestia pułapu cenowego gazu nadal dzieli Unię Europejską. Mimo że Komisja Europejska po wielu miesiącach sporów zaproponowała pułap cenowy na gaz, grupa kilkunastu krajów - na czele z Polską, Francją, Hiszpanią, Grecją i Belgią - protestuje.
Kraje te ostro krytykują zaproponowany przez KE pułap cenowy na gaz na poziomie 275 euro za MWh. Państwa te są zadowolone, że ich postulat pułapu cenowego KE w końcu zaproponowała w formie legislacji, ale nie zgadzają się z - ich zdaniem nierealistyczną - liczbą.
Mamy większość kwalifikowaną - mówi RMF FM dyplomata jednego z tych krajów. I wyjaśnia, że pułap ten powinien być na poziomie 170-175 euro za MWh. Liczba 275 euro jest nierealna, wręcz kosmiczna, nie do zastosowania i ma się nijak do zapotrzebowania europejskiej gospodarki - mówi.
Grupa kilkunastu krajów na czele z Polską, Francją, Hiszpanią, Grecją i Belgią nie wyklucza blokowania innych ważnych dla KE regulacji energetycznych. Na razie toczą się rozmowy, chcielibyśmy uzyskać akceptowalne dla wszystkich rozwiązania. Blokowanie jest ostatnim elementem negocjacji - powiedział rozmówca dziennikarki RMF FM.
Przyznał jednak, że kraje te posiadają niezbędną siłę głosów do ewentualnego blokowania. Kraje te uważają, że mechanizm pułapu zaproponowany przez KE jest zaprojektowany tak, by nie mógł nigdy zostać uruchomiony. Decyzja w sprawie pułapu cenowego na rynku gazu, która została wymuszona przez najsilniejsze państwo członkowskie (Niemcy - red.) wbrew większości państw w Radzie UE - spowodowała wielkie oburzenie i zaniepokojenie naszych obywateli - mówi eurodeputowany PiS Zdzisław Krasnodębski.
Hiszpańska minister środowiska Teresa Ribera nazwała propozycje KE "żartem".
Zgodnie z propozycją Komisji "mechanizm korekty rynkowej", czyli pułap cenowy, zostałby uruchomiony tylko wtedy, gdyby cena gazu na holenderskiej giełdzie TTF w transakcjach zawieranych na miesiąc przekraczała 275 euro za megawatogodzinę przez dwa tygodnie z rzędu, a jednocześnie cena w Europie byłaby o 58 euro wyższa niż światowa cena LNG przez 10 kolejnych dni.
Przeciwnicy tak wyśrubowanych warunków argumentują, że taka sytuacja nigdy się jeszcze nie zdarzyła. Do takiej sytuacji nie doszło nawet w sierpniu, kiedy ceny osiągnęły swój szczyt - 350 euro za MWh - ale utrzymywały się powyżej 275 euro tylko przez tydzień, a nie przez dwa tygodnie - jak postuluje KE.
Komisja Europejska od początku w sprawie pułapu cenowego ma takie samo zdanie jak Niemcy i Holandia - jest niechętna takiej interwencji na rynku. Obawia się, że gaz trafi do krajów Azji zamiast do Europy. Obawia się także zaburzeń na unijnym rynku i jego fragmentaryzacji.