Nie sprawdziły się prognozy meteorologów i Ernesto dotarł do wybrzeży Florydy jako tropikalny sztorm. Co więcej, zamiast przybrać na sile jeszcze bardziej osłabł. Władze odwołały alert.
W poniedziałek przez ponad 20 godzin Ernesto szalał nad wschodnią i środkową Kubą. Jeszcze przed nadejściem żywiołu władze kubańskie ewakuowały ze wschodnich prowincji ok. 300 tysięcy ludzi. Po przejściu sztormu zniesiono stan alarmowy. Nie ma doniesień o większych zniszczeniach lub stratach w ludziach.
Znacznie większe obawy niż Ernesto budzi potężny cyklon John znajdujący się na Pacyfiku, coraz bliżej Meksyku. Wg meteorologów może przynieść gwałtowne ulewy i lawiny błotne. Zagrożone jest zwłaszcza Acapulco i kilka innych turystycznych kurortów. Prędkość wiatru Johna już przekracza 180 km/h. Według prognoz, szósty silny sztorm w tym sezonie dotrze do wybrzeża Meksyku w piątek rano, ale oszczędzi USA.