Moskiewska policja nie wystąpiła o przedłużenie aresztu dla Nastii Rybki, czyli obywatelki Białorusi Anastazji Waszukiewicz, która twierdzi, że ma dowody na ingerencję Rosji w wybory w USA. Razem ze swoim obecnym partnerem będą odpowiadali z wolnej stopy. Oboje mają obowiązek meldowania się na komisariacie.

Nastia Rybka w czwartek została deportowana z Tajlandii, gdzie odbyła karę dziewięciu miesięcy więzienia za nielegalne świadczenie usług seksualnych. Z białoruskim paszportem zamierzała lecieć do Mińska, ale została zatrzymana w strefie tranzytowej lotniska Szeremietiewo w Moskwie i trafiła do aresztu. Tam spędziła pięć dni.

W sprawę zwolnienia byłej kochanki oligarchy Olega Dieripaski miał zaangażować się prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka. 

Nastia Rybka i jej partner Aleksandr Kiryłaua oraz dwie inne osoby są podejrzane o organizację i nakłanianie do prostytucji. Kobieta została już skazana w Tajlandii, gdzie prowadziła "szkołę seksu". 

Opozycjonista Aleksiej Nawalny i założona przez niego Fundacja Walki z Korupcją twierdzą, że za aresztowaniem seksskandalistki Nastii Rybki stał rosyjski miliarder i oligarcha - wspomniany Oleg Dieripaska. Nawalny przekonuje, że w rosyjskim areszcie Nastii Rybce grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. 

Dziewczyna będąca wielokrotnie gościem przyjęć wydawanych przez Dieripaskę i jego przyjaciół, biznesmenów i urzędników wysokiego szczebla ujawniała kompromitujące ich materiały. Powodem do takich wniosków były podsłuchy rozmów Dieripaski i związanych z nim osób opublikowane w internecie.

Nawalny uważa, że areszt w Rosji Nastii Rybki i oskarżenie jej o propagowanie prostytucji to absurd. Oskarża ich niejaka Sasza Trawka - zdaniem Nawalnego zmuszona do złożenia obciążających zeznań. Nawalny uważa, że to Dieripaska powinien trafić do aresztu jako organizator "seksprzyjęć".

Autor: Przemysław Marzec

Opracowanie: Malwina Zaborowska