Socjalizm się skończył. To właściciel decyduje o losach zakładu - tak wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak odpowiada na pytania o przyszłość gliwickiej fabryki Opla i tysięcy zatrudnionych tam ludzi. W ubiegłym tygodniu upadający zakład kupiło kanadyjsko-austriackie konsorcjum Magna.
Jak się okazuje, polski rząd nie ma pojęcia, jakie są plany nowego inwestora w stosunku do gliwickich zakładów. Jak twierdzi bowiem Waldemar Pawlak, jest na to jeszcze za wcześnie, konsorcjum przecież dopiero powstało. Inna sprawa, że z jego władzami zdążyli już porozmawiać inni europejscy przywódcy. Tym jednak wicepremier specjalnie się nie przejmuje, na konferencji prasowej jak mantrę powtarzał formułkę o końcu socjalizmu. Jeśli więc właściciel będzie chciał zamknąć fabrykę lub przenieść ją za granicę, to tak zrobi.
Co więcej, wydaje się, że problem Opla Waldemara Pawlaka wyraźnie irytuje i nuży. To nie jest tak, że rząd ma być w tej chwili poganiany w sprawie General Motors. Dlaczego państwo się nie troszczycie o polskie firmy, które mają problemy z opcjami walutowymi? - nawiązał do swojego ulubionego tematu wicepremier:
W łagodniejszym tonie wypowiedział się o przyszłości Opla w Polsce premier Donald Tusk. Zapewnił, że w związku ze zmianami własnościowymi w koncernie rząd podejmie wysiłki, by zakład w Gliwicach nie był zagrożony.
W gliwickiej fabryce Opla pracuje ponad 2,5 tysiąca ludzi.