88-latek dostał zawału serca, gdy wyrzucał prochy swojej żony do jeziora w stanie Indiana - informuje Fox News. Mężczyzna zmarł.
Ralph Miyata był starszym mężczyzną, którego żona zmarła w zeszłym roku w kwietniu. Chciał wyrzucić prochy swojej partnerki do jeziora Pine Lake.
Przyjaciel Miyaty w rozmowie z mediami powiedział, że pomógł 88-latkowi wejść do łódki. Kiedy jednak odwrócił się, usłyszał plusk. Okazało się, że mężczyzna wpadł do wody.
88-latka wyciągnięto na brzeg. Stwierdzono zgon na miejscu. To nie było utonięcie. Był martwy, gdy już wpadł do wody - wspomina jego przyjaciel.
Jako przyczynę śmierci wskazano zawał serca.