Twitterowe konto premiera Indii, przejęte przez hakerów, ogłosiło światu, że indyjski rząd rozdaje bitcoiny. Cyfrowa młodzież ma uciechę, Twitter umywa ręce, a służby bezpieczeństwa Indii wszczęły śledztwo.
Hakerzy przejęli twitterowe konto premiera Indii. Na jego profilu umieścili oświadczenie, o tym że Indie przyjmują bitcoin za oficjalną walutę kraju. Ponadto w fałszywym wpisie znalazła się informacja o rzekomym zakupie przez indyjski rząd kryptowalut i "rozdawaniu ich mieszkańcom". Ponadto hakerzy umieścili we wpisie link, a na koniec hasło: "Dziś nadchodzi przyszłość".
Atak może mieć związek z nieprzychylną polityką rządu Indii wobec alternatywnego środka płatniczego. Władze w New Delhi zapowiedziały drastyczne regulacje, zakazujące posiadania i obrotu cyfrowymi walutami, ale potem te zapowiedzi złagodziły.
Narendra Modi w zeszłym miesiącu osobiście ostrzegał: "Kryptowaluty, bitcoin na przykład. To ważne, byśmy sprawili, aby nie trafiały w niewłaściwe ręce psując naszą młodzież". Wczoraj premier wziął udział w wirtualnym szczycie z udziałem prezydenta Joe Bidena, na którym apelował, by światowe rządy uczyniły wszystko, by nowe technologie, w tym cyfrowe waluty, "wzmacniały, a nie godziły w demokrację".
Po ataku władze Indii zapewniły, że konto zostało przejęte na chwilę. Ministerstwo Elektroniki i Technologii Informacji podały, że państwowy system szybkiego reagowania komputerowego wszczyna energiczne śledztwo w sprawie przejęcia konta i wkrótce przedstawi wyniki dochodzenia.
To już drugie włamanie na konto szefa rządu Indii. Ponad rok temu pojawił się tam fałszywy apel o przekazywanie datków w postaci kryptowalut na rzecz fundacji do spraw epidemii.
Wcześniej, latem zeszłego roku, hakerzy umieścili podobne posty z likiem do wpłaty na kontach prezydenta Joe Bidena, jednego z jego poprzedników Baracka Obamy, miliarderów Billa Gatesa, Jeffa Bezosa, Elona Muska, Warrena Buffeta, rapera Kanye Westa i innych znanych postaci ze Stanów Zjednoczonych.
O ten atak oskarżono czterech młodzieńców. Jeden z nich, obecnie osiemnastoletni poszedł na ugodę z prokuratorem i ma spędzić trzy lata w więzieniu. Ujęty jako ostatni Brytyjczyk mieszkający z rodzicami w Hiszpanii niedawno został przewieziony do USA, gdzie postawiono mu zarzuty, związane również z inną sprawą, zagrożone karą 20 lat więzienia.