Rosyjscy pogranicznicy, podlegli Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, obsadzają granice pomiędzy Osetią Południową a Gruzją. Zgodnie z porozumieniami zawartymi w Moskwie rosyjscy żołnierze pojawili się również na granicy gruzińsko-abchaskiej. Decyzja Moskwy, która oznacza faktyczną inkorporację zbuntowanych gruzińskich republik, wywołuje zdecydowany sprzeciw nie tylko Gruzji, ale i państw NATO.
Niepodległości oderwanych od Gruzji Osetii Południowej i Abchazji poza Rosją i Nikaraguą nie uznaje żadne państwo. Decyzja Kremla oznacza więc, że Moskwa nie ma zamiaru liczyć się z międzynarodową opinią. Na pośpiech Rosjan wpłynęła niewątpliwie decyzja o manewrach NATO w Gruzji. Granica powinna być solidnie pilnowana i niedostępna dla wrogów - stwierdził Mikołaj Lisicki, szef południowego okręgu FSB, przyznając tym samym, że Rosjanie rozpoczęli patrolowanie granicy.
Lisicki nie zdradził, ilu żołnierzy będzie zajmować się ochroną granicy. Ujawnił jedynie, że poza żołnierzami wykorzystane zostaną również środki techniczne jak kamery i samoloty bezzałogowe.