14 marynarzy zginęło podczas pożaru, który wybuchł na głębinowej jednostce badawczej należącej do rosyjskiej marynarki wojennej - informuje tamtejsze ministerstwo obrony. Według mediów chodzi o atomowy okręt podwodny AS-12 "Łoszarik". Do tragedii doszło w poniedziałek, podczas badań dna morskiego, na terytorialnych wodach Rosji.
"1 lipca w rosyjskich wodach terytorialnych w naukowo-badawczym aparacie głębinowym przeznaczonym do badań obszarów naturalnych i dna oceanu na rzecz Marynarki Wojennej Rosji wybuchł pożar podczas prowadzenia pomiarów biometrycznych" - głosi komunikat resortu obrony.
Jednostka znajduje się obecnie w bazie morskiej w Siewieromorsku, w obwodzie murmańskim na północy europejskiej części Rosji. To główna baza rosyjskiej Floty Północnej.
Marynarze, którzy zginęli to członkowie stałej załogi. Wiadomo również, że są ranni, znajdują się w szpitalu w bazie w Siewieromorsku, tam gdzie znajduje się okręt.
Głównodowodzący rosyjskiej floty Nikołaj Jewmienow ma osobiście nadzorować śledztwo w sprawie przyczyn pożaru.
Na razie nie podano informacji, o jaką jednostkę chodzi i ilu marynarzy było na pokładzie. Pojawiły się domniemania, że chodzi o atomową okręt podwodny AS-12 znaną jako Łoszarik. Na jej pokładzie może znajdować się 25 osób.
Niezależna "Nowaja Gazieta" również podała, że chodzi o Łoszarika. Według niej pożar wybuchł w jednej z komór, która gdy doszło do incydentu została hermetycznie zamknięta. Wszyscy marynarze, którzy zginęli, byli oficerami - twierdzą rozmówcy gazety.
Dziennik "Wiedomosti" cytuje źródło zbliżone do rosyjskiej marynarki wojennej, które potwierdziło, że pożar wybuchł na jednym z małych głębinowych okrętów podwodnych o przeznaczeniu specjalnym, wchodzącym w skład floty Głównego Zarządu Badań Głębinowych ministerstwa obrony Rosji. Nieoficjalnie zarząd ten nazywany jest "podwodnym wywiadem".
Według niepotwierdzonych doniesień rosyjskich portali informacyjnych po pożarze kilka osób rannych trafiło do szpitala wojskowego w Siewieromorsku. Lokalny portal Siewieromorsk Life podał, a następnie usunął informację o tym, że na okręcie podwodnym Floty Północnej w trakcie ćwiczeń doszło do wybuchu i pożaru. Portale przekazywały również, że w czasie pożaru zginął jeden oficer, a pozostali zmarli podczas przewożenia do szpitala i w szpitalu.
Władze Norwegii poinformowały natomiast, że nie wykryły podwyższonego poziomu promieniowania po pożarze rosyjskiego okrętu podwodnego o napędzie atomowym w Morzu Barentsa.
Sprawdzamy i nie stwierdzamy zbyt wysokiego poziomu promieniowania na tym obszarze - powiedział Peter Strand, dyrektor norweskiego urzędu ds. bezpieczeństwa nuklearnego. Ujawnił, że strona rosyjska poinformowała jego urząd, iż na pokładzie okrętu podwodnego doszło do wybuchu gazu.
Okręt AS-12, znany jako Łoszarik, opracowany został jeszcze pod koniec lat 80. XX wieku przez biuro konstrukcyjne Malachit w Petersburgu (wówczas Leningradzie), ale zwodowany został dopiero w 2003 roku. Łoszarik może być wykorzystywany do badań, operacji ratunkowych i specjalnych na znacznych głębokościach, w tym na dnie. Może zanurzać się na głębokość do sześciu tysięcy metrów i rozwijać pod wodą prędkość do 30 węzłów. Jednostka dokowana jest do kadłuba innych, większych okrętów i Łoszarik jest przenoszony przez jedyny okręt podwodny Floty Północnej - BS-136 Orenburg.
Według opinii Konstantina Siwkowa, eksperta wojskowego komentującego dla radia Echo Moskwy, poniedziałkowa katastrofa mogła wydarzyć się na Łoszariku. Siwkow wskazał, że AS-12 może być wykorzystywany do zadań naukowych i badawczych, np. do poszukiwań rozmaitych złóż. Siwkow nie wykluczył, że tym razem AS-12 wykonywał właśnie rejs badawczy i na pokładzie mogli znajdować się specjaliści spoza załogi.
Przed kilkoma laty Pentagon oceniał, że AS-12 jest jednostką dywersyjną, która może być wykorzystywana do niszczenia infrastruktury podwodnej.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował we wtorek wieczorem, że prezydent Władimir Putin w najbliższym czasie spotka się z ministrem obrony Siergiejem Szojgu.