Rosyjscy śledczy formalnie oskarżyli korespondenta „The Wall Street Journal” Evana Gershkovicha o szpiegostwo – podał Reuters powołując się na agencję Interfax. Redakcja „WSJ” odrzuca oskarżenia wobec dziennikarza.
Federalna Służba Bezpieczeństwa zatrzymała Gershkovicha pod koniec marca. W oświadczeniu FSB przekazała, że dziennikarz miał zbierać informacje objęte tajemnicą państwową dotyczące jednego z kompleksów militarnych.
Dziennikarzowi grozi kara do 20 lat pozbawienia wolności.
Gershkovich został zatrzymany w środę 30 marca w Jekatynburgu na Uralu. Dzień później obywatel USA pochodzący z Rosji został formalnie aresztowany. FSB zarzuciło mu szpiegostwo.
31-latek jest pierwszym od czasów zimnej wojny dziennikarzem amerykańskich mediów aresztowanym w Rosji pod zarzutem szpiegostwa.
Gershkovich pracował w Moskwie od około sześciu lat; pisał o Rosji, Ukrainie i krajach byłego Związku Sowieckiego. Jego ostatni artykuł w "WSJ" ukazał się 28 marca.
2 kwietnia sekretarz stanu Antony Blinken w trakcie rozmowy z Siergiejem Ławrowem zażądał uwolnienia korespondenta "The Wall Street Journal". Według agencji Reutera Ławrow oświadczył w rozmowie z Blinkenem, że o losie Gershkovicha zdecyduje rosyjski sąd. Oznajmił też, tak jak wcześniej Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) i Kreml, że dziennikarza "ujęto na gorącym uczynku".
Do uwolnienia obywatela USA wezwał też szef NATO Jens Stoltenberg.
Po zatrzymaniu korespondenta dziennik "The Wall Street Journal" na swoich łamach zażądał wydalenia ambasadora Rosji i dziennikarzy rosyjskich pracujących w Stanach Zjednoczonych.
W artykule redakcyjnym dziennik ocenił, że zatrzymanie Gershkovicha w Rosji "pokazuje, iż słabnie zdolność USA do powstrzymywania ataków na ich obywateli".
Redakcja wyraziła wdzięczność za słowa potępienia ze strony Białego Domu w sprawie Gershkovicha, ale przypomniała o poprzednich aresztowaniach obywateli USA w Rosji: koszykarki Brittney Griner i Paula Whelana. "Wypada zapytać, dlaczego (Władimir) Putin wierzy, że może porywać Amerykanów i skorzystać na tym" - oświadczyła redakcja.
"Bandyccy przywódcy dalej zachowują się bandycko, jeśli sądzą, że nic im za to nie grozi. Administracja (prezydenta USA Joe) Bidena będzie musiała rozważyć eskalację dyplomatyczną i polityczną. Wydalenie ambasadora Rosji w USA, podobnie jak wszystkich dziennikarzy amerykańskich pracujących tutaj, to minimum, którego należałoby oczekiwać" - uznał "WSJ".
Dziennik po raz kolejny odrzucił oskarżenia wobec Gershkovicha dotyczące szpiegostwa. "Władze (w Moskwie) ściśle monitorują reporterów zagranicznych w Rosji, a Gershkovich pracował tam przez lata", tak więc "gdyby FSB faktycznie sądziła, że jest on szpiegiem, to wydaliłaby go dawno temu" - oświadczyła redakcja.