Siedmiu członków gruzińskiej opozycji zatrzymały łącznie tamtejsze służby. W trakcie przeszukań biur polityków zabezpieczono m.in. fajerwerki używane w trakcie masowych protestów. Tamtejsza prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nawoływania do przemocy. Sytuację w Tbilisi obserwuje wysłannik RMF FM Mateusz Chłystun.
Zatrzymanym przedstawicielom gruzińskiej opozycji grozi nawet 9 lat więzienia. Służby twierdzą, że politycy udostępniający protestującym np. fajerwerki czy lasery używane w trakcie ostatnich manifestacji eskalują przemoc. O ile gruziński rząd nazywa zatrzymania i śledztwo "prewencją", o tyle prezydent Gruzji, prozachodnia Salome Zurabiszwili nazywa te działania "represjami".
W czwartek w ciągu dnia w Tbilisi było dużo spokojniej niż w ostatnim czasie. Mniej liczny i spokojniejszy niż poprzednie był też nocny, antyrządowy protest przed gruzińskim parlamentem w Tbilisi. Zebrało się na nim już nie kilkaset, a kilkanaście tysięcy osób.
Krótko przed nim policja zatrzymywała i kontrolowała na wyrywki osoby wychodzące z pobliskiej stacji metra. W jego trakcie w kierunku policjantów pilnujących parlamentu - część protestujących wystrzeliwała fajerwerki.
Jak informował wysłannik RMF FM, kilka ulic dalej działały już bazar, a restauracje i kawiarnie serwowały gruzińskie specjały. Gdzieniegdzie widać było też ulicznych grajków.
Będziemy przychodzić do skutku, czyli do powrotu rządu na proeuropejską ścieżkę - mówili dziennikarzowi RMF FM protestujący.
To już ósmy dzień masowych protestów po tym, gdy rząd ogłosił zawieszenie rozmów o członkostwie w Unii Europejskiej.